Mecz Marty z Hiszpanką cieszył się wielkim zainteresowaniem kibiców. Angielscy fani byli zachwyceni urodą Polki (Domachowska została umieszczona na 2. miejscu rankingu najseksowniejszych zawodniczek miesięcznika "Maxim"). Marta zachwycała też grą. W pierwszym secie po profesorsku ograła rozstawioną z numerem 20. Garrigues 6:3.
Drugą partię 6:3 wygrała Hiszpanka, zaś w decydującym secie Marta prowadziła już 3:1 i 40:15. Wtedy jednak zaczęła popełniać proste błędy i ostatecznie przegrała.
- Jestem wściekła na siebie, że nie wykorzystałam tej szansy - mówiła "Boska" tuż po przegranym 6:3, 3:6, 4:6 meczu reporterowi "Super Expressu". - Mogłam i powinnam wygrać, ale może za bardzo tego chciałam i dlatego się nie udało.
Marta straciła nie tylko 40 tysięcy złotych (tyle więcej by zarobiła, gdyby wygrała), lecz przede wszystkim bezcenne punkty do rankingu. Rok temu grała w 2. rundzie Wimbledonu, teraz odpadła już w pierwszej. - To niestety oznacza kolejny spadek - mówi smutno Marta, która aktualnie jest 114. na świecie. - Muszę coś zmienić, żeby znów wyjść z cienia. Na razie po powrocie do Polski wezmę się za poszukiwania nowego trenera.
Marta Domachowska odpadła, ale przynajmniej dzielnie walczyła. Koszmarną niespodziankę sprawili za to w pierwszej rundzie Marcin Matkowski (28 l.) i Mariusz Fyrstenberg (29 l.). "Matka" i "Frytka" po wygraniu turnieju w Eastbourne byli jednymi z faworytów Wimbledonu. Wczoraj ulegli 3:6, 3:6, 3:6 parze Butorac, Lipsky. - Co tu dużo mówić, daliśmy ciała - przyznaje Matkowski.
Na szczęście ciała nie dała Agnieszka Radwańska (20 l.). Isia w pierwszej rundzie pomściła Martę Domachowską i odesłała do domu inną Hiszpankę - Marię Jose Martinez Sanchez 7:5, 6:1.