Potem były brawa na konferencji prasowe i pytania, po angielsku i polsku.
- Jak się czujesz? Jakie uczucie dominuje w tobie teraz: ulga, wyczerpanie, podniecenie że jesteś w półfinale?
- Wszystko z tych rzeczy. Oczywiście jestem wyczerpana. Nigdy w życiu nie grałam przez 3 dni tyle godzin w tenisa... Jestem jednak szczęśliwa, że chociaż jeden z tych dramatycznych meczy wygrałam i jestem po raz pierwszy w półfinale.
- W Madrycie nie miałaś z nią problemów. Byłaś zaskoczona zaciętością dzisiejszego meczu?
- Szczerze mówiąc, to nie. Myślę, że pasowała jej nawierzchnia, wolna, piłki odbijają się wysoko. Spodziewałam się, że będzie dużo biegania, ale nie przypuszczałam, że będziemy grał 3 i pół godziny.
- Miałaś długie mecze. Nie boisz się, że możesz mieć jutro problemy?
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby wyjść na kort jutro w jednym kawałku. Nie mam nic do stracenia grając z Sereną.
- Pod koniec pierwszego seta, po wymianie 34 piłek kiedy nie trafiłaś bekhendem, rzuciłaś rakietą. Czy po raz pierwszy od Australian Open złamałaś rakietę?
- Nie, nigdy nie złamałam rakiety. Nigdy w życiu.
- Czułaś, że kibice ci pomagali?
- Kibice są wspaniali, widziałam wiele polskich flag i słyszałam wiele polskich głosów. Nie da się ukryć, że będzie ciężko wstać. Już siedziałam 15 minut w wodzie, jutro znów to zrobię, fizykoterapia, masaże, może trochę pobiegam.
- Co ci się w tym meczu udało, a co nie? Miałaś grać agresywniej...
- Próbowałam grać agresywniej, ale te piłki w ogóle nie lecą. Po 3-4 gemach są do niczego. Ona nie dawała niczego za darmo. Na pewno mogłam lepiej serwować. Ale najważniejsze, że wygrałam ostatnią piłkę. Miałam kryzys z drugim secie. Nie spodziewałam się, że tyle wytrzymam.
- Mats Wilander mówił nam, że ty jedyna możesz tu wygrać z Sereną...
- Będę się starała. Ale ona jak ma swój dzień, może każdego rozstrzelać. Nieważne jak będę grała. Ma też przewagę, że ma mniej w nogach. A ja w kolejnych meczach idę na rekord długości gry.
- O której zasnęłaś po tym poprzednim maratonie z Szarapową?
- O 6.30 rano. Czułam się jak po dobrej imprezie.
Masters 2012. Radwańska - S. Williams. Agnieszka Radwańska po meczu z Errani: Czułam się jak po dobrej imprezie
Gdy Agnieszka Radwańska (23 l.) szła na konferencję prasową po zwycięskim meczu otoczyła ją dwudziestoosobowa grupa dzieciaków bijących brawa. Jak się okazało to dzieci największych klientów tureckiego banku, sponsora turnieju Masters. Za wielkie pieniądze tatusiów dostąpiły zaszczytu. "Isia" złożyła na trzymanych przez nie piłkach autografy.