"Super Express": Pamięta pan dokładnie, kiedy zaczęła się przygoda Huberta z tenisem?
Krzysztof Hurkacz: Jego mama Zosia uprawiała tenis (z domu Maliszewska, medalistka mistrzostw Polski, red). Była zawodniczką, a potem wpadła na pomysł, żebym razem z nią uprawiał ten sport amatorsko. Zabieraliśmy małego Huberta, a on nam... przeszkadzał. Wpadał na kort i chciał, żeby się nim interesować a nie tenisem. I takie były jego początki na korcie. A kiedy zaczął o tenisie myśleć na poważnie? Jak był mały, to uprawiał kilka dyscyplin sportu, miał dużo talentów i możliwości. Grał w koszykówkę, ćwiczył też akrobatykę sportową. Równolegle trenował też tenis, pewnie ze względu na rodzinne tradycje. I w końcu postanowił na nim się skupić.
- Zawsze był taki spokojny, nieśmiały i grzeczny?
- Spokojny był, grzeczny też, ale równocześnie jako dziecko był bardzo aktywny. Rozpierała go energia.
- Hubert znany jest z bardzo profesjonalnego podejścia do sportu. Jest na specjalnej wegańskiej diecie, dba o każdy najdrobniejszy szczegół. To nauka wyniesiona z domu?
- Jako jego ojciec chciałbym tak myśleć, ale to jest chyba bardziej jego natura i cecha, której nabrał z wiekiem. Teraz jest bardzo skupiony na tym co robi i coraz bardziej świadomy czego potrzebuje, żeby się stale rozwijać. Stając się dorosłym mężczyzną, nabrał cech, których wcześniej w nim nie dostrzegaliśmy. Na przykład zaskoczeni jesteśmy tym, jak dobrze sobie radzi w kontaktach z mediami.
- Jako junior nie osiągał tak dużych sukcesów jak inny czołowi polscy tenisiści. Za to teraz zdumiewa, robiąc stałe postępy i wspinając się w rankingu.
- Zawsze byliśmy świadomi tego, że on musi wszystko robić w swoim tempie. Zresztą jego trenerzy też podkreślali, że nie wolno jego rozwoju przyśpieszać. Okazało się, że to nieco wolniejsze tempo było dla niego odpowiednie. Widocznie potrzebował trochę więcej czasu.
- Wraz z kolejnymi sukcesami Huberta rośnie zainteresowanie mediów. To coraz większe zamieszanie go nie zmieni?
- Myślę, że Hubert może się zmienić, ale wyłącznie na plus. Nieskromnie powiem, że patrząc jak na to wszystko reaguje, dostrzegam u niego same zalety. Mam nadzieję, że syn tego wywiadu nie będzie czytać, bo jeszcze od tych pochwał mu sodówka odbije (śmiech). Ale już mówiąc serio, to myślę, że akurat sodówka mu nie grozi. To człowiek mocno wyważony, skupiony na wyznaczonych celach. Powiem nawet, że my, jego rodzice, uczymy się od niego tego spokoju i zaskoczeniem dla nas jest to, jak potrafi sobie radzić z tym wszystkimi ciężkimi i stresującymi sytuacjami na korcie i poza nim.
- Talent Huberta już eksplodował, a w tenisa gra też jego niespełna 13-letnia siostra Nika. Tu też jest potencjał?
- Jest i to duży. Podobnie jak Hubert jest mocno aktywna. Nie chcemy absolutnie jej kierować i wywierać presji, ale ma duże ambicje i podgląda brata. Na pewno jednak będzie robiła wszystko po swojemu.