Iga Świątek musi powoli znów zacząć oglądać się za swoje plecy. Co prawda liderka rankingu WTA ma nieco ponad 2 tysiące przewagi nad swoją największą rywalką, Aryną Sabalenką, ale Białorusinka jest ostatnio w wielkiej formie – wygrała turnieje w Cincinnati i US Open, a przecież końcówka sezonu to wciąż korty twarde. Polka z kolei od Wimbledonu wyraźnie męczy się – czy to na trawie w Londynie, czy na mączce podczas igrzysk olimpijskich, czy teraz na amerykańskich kortach twardych. Końcówka sezonu znowu może być bardzo wymagająca i Iga Świątek z pewnością będzie chciała jak najszybciej odzyskać formę. Okazję, by nieco poprawić sobie humor będzie miała już niedługo w Seulu.
Start w turnieju WTA 500 w Seulu będzie dla Igi Świątek pierwszym w karierze. Świątek ma więc do zgarnięcia tam pełną pulę 500 punktów i będzie zdecydowaną faworytką do wygrania całych zmagań. Wszystko z powodu decyzji, jakie podjęły jej największe rywalki – z gry w stolicy Korei Południowej wycofały się Jessica Pegula, czyli pogromczyni Polki w US Open, Aryna Sabalenka, Jelena Rybakina czy Anastazja Potapowa. Co ciekawe, dzięki wycofaniu się wielu czołowych zawodniczek, w Seulu będziemy mogli oglądać nie tylko Igę Świątek, ale także inną Polkę, Magdalenę Fręch. Turniej w Seulu będzie też dobrą okazją do przygotowania się na start w Pekinie, gdzie rywalizacja rozpocznie się pod koniec września. Iga Świątek bronić będzie wówczas wywalczonego przed rokiem tytułu i wtedy może wyjaśnić się bardzo wiele w sprawie wyścigu o fotel liderki WTA na koniec 2024 roku.
Listen on Spreaker.