Po piątkowych porażkach Janowicza i Michała Przysiężnego w starciach singlowych w sobotę nadzieję podtrzymali debliści Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg. "Matka" i "Frytka" po wspaniałym meczu pokonali 6:7(1), 7:6(4), 4:6, 7:6(2), 6:4 parę Pavić/Draganja.
Zobacz również: Michael Schumacher utrzymuje kontakt wzrokowy!
Następnego dnia Janowicz mógł doprowadzić do remisu 2-2, ale przegrał. Na konferencję prasową przyszedł wściekły jak osa. Najpierw na każde pytanie odpowiadał jednym, dwoma słowami. W końcu nie wytrzymał.
- Jesteśmy krajem, w którym nie ma żadnych perspektyw, czy to w sporcie, w biznesie, czy w życiu prywatnym. Studenci studiują tylko po to, żeby z tego kraju wyjechać. Trenujemy w jakichś dziurach, i to nie tylko tenisiści. Przecież Zbigniew Bródka, żeby trenować, musiał wyjechać z kraju - krzyczał coraz głośniej.
- Dlaczego macie takie oczekiwania wobec nas?! Może sami wyjdźcie na kort! - nakręcał się coraz bardziej. - Przeżyjcie to co sportowcy! Nie ma żadnej pomocy. W żadnym sporcie! Każdy musi orać, żeby coś osiągnąć! Czytam wasze artykuły i mi się śmiać chce. Kim jesteście, żeby mieć takie oczekiwania?! Co takiego robicie, żeby je mieć?! Siedzicie tylko i krytykujecie! Oczekiwania to może mieć mój trener, który poświęca dla mnie całe życie i płacze, jak przegrywam, moja mama, tata - zakończył i rzucił wściekle na stół mikrofon.