Do całej sytuacji doszło podczas środowego meczu na turnieju w Luksemburgu. W pierwszej rundzie zmagań Julia Goerges, rozstawiona z nr 2., rywalizowała z Japonką, Misaki Doi. Faworytką spotkania była niewątpliwie reprezentantka Niemiec. Spotkanie rozpoczęło się jednak sensacyjnie, bo pierwszy set padł łupem niżej rozstawionej zawodniczki.
Przy stanie 5:4 dla Doi, Japonka poprosiła o rozmowę ze swoim szkoleniowcem, co w turniejach rangi WTA jest dozwolone. Wymianie zdań pomiędzy tenisistką, a trenerem towarzyszyła kamera, o czym Zahalki wyraźnie zapomniał i powiedział słowa, które odbiły się szerokim echem. - Wiem, to tak jakbyś grała przeciwko Ivo Karlovicowi (tenisista słynie z potężnych serwisów - przyp.red.) z dużymi piersiami, ale ona nie będzie tak grać przez cały czas - powiedział szkoleniowiec.
Kibicom tenisa nie spodobały się oczywiście słowa o dużych piersiach Goerges i uznano to za seksistowski atak, a sprawę nagłośnił niemiecki "Bild". Zamiarem trenera nie była raczej obraza rywalki, ale dobór słów był bardzo nieodpowiedni i na Zahalkiego spadła fala krytyki. Szkoleniowiec może spodziewać się nieprzyjemnych konsekwencji, bo w Internecie zawrzało po jego słowach. Mecz ostatecznie padł łupem Goerges która wygrała 5:7, 6:1, 6:3.
Polecany artykuł: