Pierwsza część sezonu dla Igi Świątek była wręcz wyśmienita. Polka nie dawała szans kolejnym rywalkom, wygrywała spotkanie za spotkaniem i turniej za turniejem. Dzięki temu została liderką rankingu WTA i stała się faworytką największych imprez. Ostatnio jednak wyniki Świątek były nieco gorsze, ale słabszy okres musiał po prostu nadejść.
Świątek przeżywała to pierwszy raz. Wyjątkowy moment
Przed ostatnim tegorocznym turniejem wielkoszlemowym można było więc mieć obawy, jak reprezentantki Polski poradzi sobie na kortach w Stanach Zjednoczonych. Ale dwa pierwsze spotkania pokazują, że Świątek wciąż potrafi błyskawicznie wygrywać mecze i nie można skreślać jej z listy faworytek. We czwartek o sile Polki przekonała się Sloane Stephens.
Nick Kyrgios przeszedł samego siebie. Wytknął kibicom palenie marihuany, szokujące sceny na US Open
Nie dość, że Amerykanka zagrała po prostu słabo, to w dodatku Świątek pokazała się z dobrej strony i mecz zakończył się po dwóch szybkich setach. Co ciekawe, rywalizacja ze Stephens była dla liderki rankingu wyjątkowa. Nigdy wcześniej Świątek nie miała bowiem okazji grać na największym korcie stałym na świecie, a więc na Arture Ash Stadium.
Obiekt może pomieścić aż 22,5 tysiąca widzów i jak na tenisowe warunki jest po prostu ogromny. I debiut na tym korcie był zwycięski, za co Świątek dostała mały upominek. - Pierwszy wygrany mecz na Arthur Ashe Stadium sprawia, że ten dzień jest dla mnie wyjątkowy. Dzięki za wsparcie! - napisała liderka rankingu na Twitterze.