Shuai poinformowała na Weibo – chińskim odpowiedniku Twittera – że napastował ją Zhang Gaoli, były wicepremier Chin. Oskarżenie pojawiło się na zweryfikowanym koncie tenisistki w mediach społecznościowych, nie ma więc raczej mowy o podszywaniu się i fałszywym komunikacie. Jak napisała Shuai, apogeum nastąpiło w 2018 roku, kiedy to 75-letni obecnie Gaoli miał ją sprowadzić do swojej sypialni, zmusić do seksu i żądać stałego związku. Ale jak przyznała, już 10 lat wcześniej w jej życiu pojawił się ten polityk. Po odejściu z Biura Politycznego Gaoli miał coraz bardziej nalegać na spotkania z tenisistką.
Historia polskiego tenisa pisze się na naszych oczach! Tak dobrze nie było nigdy
Poważne ostrzeżenie dla Igi Świątek. Polka ma się czego obawiać?
Kilka minut po pojawieniu się wpisu Peng Shuai na Weibo został on skasowany przez administratorów systemu jako rzekomo naruszający regulamin. Zablokowano też w tym serwisie możliwość wyszukiwania informacji po słowach kluczowych „tenis” i „Peng Shuai”. Sprawa musiała wywołać szok, bo nigdy w Chinach nie zdarzyło się, by znana osoba publicznie oskarżyła przedstawiciela władzy tak wysokiego szczebla o molestowanie seksualne.
Nie uwierzycie za co chwyciła się Agnieszka Radwańska. Tego się nie spodziewacie, ogromne ciężary
Oskarżony nie odniósł się do słów Shuai, a sama tenisistka też nie kontynuowała tematu w żadnej kolejnej wypowiedzi. Pytanie brzmi jak na jej karierze odbije się cała afera. Zagraniczne media spekulują, że Chinka, przed 7-8 laty czołowa deblistka świata i półfinalistka US Open 2014, może nie dostać zgody na dalsze występy międzynarodowe. Peng Shuai nie zakończyła formalnie kariery zawodowej, ale po raz ostatni zagrała w zawodowym turnieju w lutym 2020 roku.