Kyrgios przyzwyczaił już kibiców, że nie należy do najgrzeczniejszych tenisistów. W zeszłym roku głośno było o jego skandalicznym zachowaniu podczas meczu ze Stanem Wawrinką. Po przegranym secie krzyknął bowiem, że... jego kolega spał z dziewczyną Szwajcara. Podczas tegorocznego Australian Open dał o sobie znać już wcześniej, kiedy to dostał karę finansową za używanie wuglaryzmów na korcie.
Australian Open. Łukasz Kubot grał w ustawionym meczu? Sprawę bada policja!
Ale zanim pożegnał się z Melbourne (wcześniej odpadł też z singla po porażce z Tomasem Berdychem), postanowił jeszcze raz pokazać, jaki z niego niepokorny człowiek. Podczas meczu miksta w przerwie między gemami jak gdyby nigdy nic wyciągnął z kieszeni telefon komórkowy i... zaczął rozmawiać z dzwoniącym do niego kolegą - W sumie to nie było nic ważnego - powiedział później z rozbrajającą szczerością. Teraz czeka go zapewne kolejna kara finansowa, ponieważ rozmawianie przez telefon w trakcie meczu czy w przerwach jest na Australian Open kategorycznie zabronione.
Kibice mogli z niesmakiem patrzeć na wybryki Kyrgiosa, ale ich serca skradł inny z tenisistów grających w tym meczu - Ivan Dodig pokazał bowiem charakter prawdziwego wojownika. Podczas jednej z akcji zgubił rakietę, ale zamiast odpuścić i stracić punkt, postanowił odbić piłkę... ręką. Takie zachowanie spotkało się z prawdziwym aplauzem publiczności, ale jeszcze głośniej brawo bili jakiś czas później. Chorwat dogonił bowiem mocno zagraną piłkę i odbił ją bekhendem, po czym wpadł w bandy reklamowe rozstawione wokół kortu. Poświęcenie się jednak opłaciło, bo udało mu się zdobyć punkt.
Mecz zakończył się zwycięstwem pary Dodig - Mirza 2:0 (7:5, 6:1).