- To jest do bani - tak odpowiedziała Agnieszka na pytanie francuskich dziennikarzy, jak to jest walczyć z siostrą. Isia awansowała do drugiej rundy, ale wcale się nie cieszyła ze zwycięstwa. - To było najgorsze losowanie z możliwych, prawdziwy dramat.
Siostry Radwańskie mogą mówić o prawdziwym pechu. Najpierw rozlosowano turniej główny i Agnieszce przypadła jedna z 16 kwalifikantek. Dopiero później los wskazał, że jej rywalką będzie Ula. Wcześniej w takich samych okolicznościach siostry wpadły na siebie w Dubaju (4 kwalifikantki) i w Eastbourne (8 kwalifikantek). Agnieszka i Ula wiedzą, że z matematycznego punktu widzenia coś takiego jest niemal niemożliwe i dlatego nie wierzą w ślepy los.
- Podczas dolosowywania byli obecni ludzie z WTA i Amerykańskiej Federacji Tenisowej, ale nie było przedstawicielki zawodniczek. Nie chcemy niczego sugerować, bo nie mamy dowodów. Ale następnym razem jedna z nas na pewno będzie przy losowaniu. Jak będzie trzeba, będę siedziała na kortach do północy, żeby patrzeć im na ręce - mówi Agnieszka. - Jeśli mam grać z Ulą, muszę wiedzieć, że tak wskazał los.
Siostry rozgrzewały się razem, potem wyszły na kort i zagrały mecz. - Zrobiłyśmy to z nastawieniem: trudno, trzeba grać - zdradza Isia, dla której los w Nowym Jorku nie jest łaskawy. Wszystko wskazuje na to, że w drugiej rundzie prawdopodobnie będzie musiała stoczyć pojedynek z... przyjaciółką. Stanie się tak, jeśli pochodząca z Polski Angelika Kerber (22 l.) pokona Amerykankę Lauren Davis (18 l.).