Agnieszka Radwańska

i

Autor: Eastnews

Wimbledon. Agnieszka Radwańska: Odzyskałam pewność siebie i wreszcie robię na korcie to, co chcę

2015-07-06 9:49

Od kiedy wróciłam na trawę, wszystko wydaje się łatwiejsze. Odzyskałam pewność siebie i wreszcie robię na korcie to, co chcę - cieszyła się Agnieszka Radwańska (26 l.) po zwycięstwie 6:1, 6:4 nad Australijką Casey Dellacqua (nr 61), które dało jej awans do IV rundy Wimbledonu i premię w wysokości 750 000 zł. Co bardzo istotne, jej dzisiejszą rywalką będzie Jelena Janković (nr 30), a nie Petra Kvitova (nr 2). Serbka sensacyjnie wyeliminowała broniącą tytułu czeską faworytkę.

Agnieszka znów nie straciła seta, ale jej fani w czasie meczu z Dellacqua byli na prawdziwej huśtawce nastrojów. Po łatwo wygranym pierwszym secie nasza gwiazda na początku drugiej partii na moment zgubiła koncentrację. To wystarczyło, żeby stracić kontrolę nad meczem. Australijka wyczuła szansę, zaczęła grać jak w transie i po chwili prowadziła 4:0!

Wimbledon: Agnieszka Radwańska rozjechała Casey Dellaqua! Wystarczyła godzina gry

- Na szczęście trawa jest taką nawierzchnią, że każdą stratę można odrobić - uśmiechała się po meczu Polka, która niezrażona wynikiem poderwała się do walki. Znów była bardziej agresywna i do bólu precyzyjna. Rywalka w końcu pękła. Isia zgarnęła 6 gemów z rzędu, przegrywając w nich zaledwie 3 z 27 wymian!

- Już dawno nie zagrałam tak dziwnego seta. Z piłki na piłkę, z gema na gem odrabiałam straty, a rywalka pewnie się spięła, że tak wysoko prowadziła, a wszystko jej uciekło - dodała krakowianka.

W IV rundzie Isia miała zmierzyć się ze zmiatającą z kortu kolejne rywalki Kvitovą, dwukrotną mistrzyną Wimbledonu. W starciu z bardzo silną leworęczną Czeszką byłaby skazywana na pożarcie. Przed pojedynkiem z Janković, z którą ma korzystny bilans (5-2, ale nigdy nie grały na trawie), jest inaczej - to Agnieszka jest faworytką.

Agnieszka Radwańska - Jelena Janković na Wimbledonie

Jednak pokonać 30-letnią Serbkę będzie na pewno bardzo ciężko. Była liderka rankingu (w 2008 roku) z Kvitovą zagrała znakomicie, wygrywając 3:6, 7:5, 6:4. Znów imponowała świetnym bekhendem i grą w defensywie.

- Nie mogę przestać chichotać - rozbroiła dziennikarzy na pomeczowej konferencji roześmiana Janković. - Skoro pokonałam Kvitovą na Wimbledonie, to mogę ograć każdą rywalkę. Byłam już numerem 1 i wierzę, że mój czas znowu nadejdzie.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze

Materiał sponsorowany