Timea Bacszinszky jest niżej w rankingu (nr 20) niż Agnieszka Radwańska (nr 10). Ale forma obu zawodniczek w ostatnich miesiącach sugerowała, że to Szwajcarka jest faworytką tego starcia. Tak też typowali bukmacherzy. Polce dawano mniejsze szanse na zwycięstwo i awans do IV rundy Wimbledonu. Pierwszy set potwierdził ten scenariusz. Bacsinszky dyktowała warunki na korcie. Ale potem Radwańska przejęła kontrolę. Błyskotliwa krakowianka wykorzystała też problemy zdrowotne Szwajcarki, której dokuczał ból uda.
- Czułam, że nie jestem w stanie już się tak dobrze poruszać, a ona to taki typ zawodniczki, która widzi doskonale, co dzieje się po drugiej stronie siatki - powiedziała po meczu pokonana Bacsinszky. - Myślę, że szybko zorientowała się, że mam problemy i to pewnie zmotywowało ją jeszcze bardziej do tego, żeby zmuszać mnie do biegania tak bardzo jak to tylko możliwe. Od drugiego seta byłam dużo wolniejsza niż normalnie. A ona wykorzystała swoje szanse. Pokazała, że jest wielką i doświadczoną zawodniczką. Poza tym znała ten kort dużo lepiej niż ja. Ja na Korcie Centralnym zagrałam pierwszy raz. Przegrałam, ale naprawdę mi się podobało - dodała z uśmiechem sympatyczna Timea.
W IV rundzie rywalką Radwańskiej będzie Rosjanka Swietłana Kuzniecowa.