Marion Bartoli

i

Autor: East News

Wstrząsające wyznanie triumfatorki Wimbledonu: Byłam bliska śmierci!

2018-01-11 13:47

Historia Marion Bartoli przypominać może sinusoidę i być idealnym zobrazowaniem znanego powiedzenia, że raz na wozie, raz pod wozem. Jednego dnia francuska tenisistka była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Innego, jak sama przyznała brytyjskiemu The Sun, była bliska śmierci. Teraz wraca na kort, by walczyć z cieniami przeszłości i przypomnieć sobie o dawnym blasku.

7 marca w Miami Marion Bartoli powróci na kort tenisowy. Wystąpi w meczu pokazowym. To zdarzenie będzie miało dla niej specjalne znaczenie. Jak sama powiedziała brytyjskiemu The Sun, "to będzie zemsta i dowód na to, że żyje".

W 2013 roku francuska tenisistka odniosła życiowy sukces. Zwyciężyła turniej w grze pojedynczej na kortach Wimbledonu, pokonując w finale Sabine Lisicki. W tym samym roku Bartoli zakończyła karierę i była najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Miała 29 lat.

WTA Sydney: Półfinał nie dla Agnieszki Radwańskiej

Rok później poznała mężczyznę, który zmienił jej życie w piekło. Ówczesny chłopak Bartoli pojawił się w jej życiu w maju 2014 roku. - Codziennie powtarzał, że jestem gruba - wspomina była zawodniczka. - Kiedy zobaczył na ulicy szczupłą dziewczynę, pytał, czy też taka nie mogę być? Niszczył mnie, a ja na to pozwalałam. Nie sądziłam, że to możliwe - przyznaje 34-latka.

Bartoli znacznie schudła. Straciła dużo wagi, a jej system odpornościowy był osłabiony. W Indiach złapała groźnego wirusa. Rozpoczęła dietę, której długo nie mogła przerwać. W 2016 roku wydawało jej się, że ustabilizowała wagę. Miała wystąpić w turnieju legend przed Wimbledonem, ale lekarze zabronili Francuzce udziału. Jej serce było tak osłabione, że prawdopodobieństwo zawału na korcie okazało się zbyt ryzykowne. Tamta sytuacja zmobilizowała Marion do pracy nad sobą. Dziś z powodzeniem już porusza się po korcie.

- Mój powrót to proces dwutorowy, który dodaje mi siły i energii - mówi Bartoli. - Po pierwsze, to znak, że chorobę mam za sobą i mimo, że byłam blisko śmierci, dziś z powodzeniem mogę spędzić na korcie trzy godziny. Po drugie, niech mój powrót będzie zemstą na tym wszystkim, co ciągnęło mnie w dół. Chcę udowodnić, że mogę się podnieść jeszcze raz.

Agnieszka Radwańska poznała pierwszą rywalkę w Australian Open

Najnowsze