Duże nadzieje wiązaliśmy z występem Agnieszki Radwańskiej w Sydney. Rok temu Polka dotarła do finału australijskiego turnieju WTA, gdzie przegrała z Johanną Kontą. Bieżącą edycję rozpoczęła z wysokiego C. Zrewanżowała się za ubiegłoroczną porażkę Koncie, później rozprawiła się z CiCi Bellis i stanęła przed szansą awansu do półfinału.
Na drodze krakowianki los postawił Camilę Giorgi. Włoszka znajdowała się w wysokiej formie, o czym świadczyły zwycięstwa ze Sloane Stephens i Petrą Kvitovą. Swoją dyspozycję potwierdziła w starciu z Radwańską. Od początku dyktowała warunki na korcie. W każde swoje zagranie wkładała dużo siły i Polka miała problem ze stylem gry Giorgi. Setna w rankingu WTA zawodniczka nie bała się podejmować ryzyka i popełniała mało błędów w stosunku do swojej ofensywnej strategii.
Pierwszy set przebiegł bez historii. Radwańska wygrała tylko jednego gema. W drugim Isia walczyła przez pierwsze cztery starcia. Dwukrotnie była bliska przełamania rywalki i gdyby choć jedna próba jej się udała, być może późniejszy przebieg meczu byłby zupełnie inny. Camila potrafiła jednak wytrzymać ciśnienie w trudnych momentach, a później sama dołożyła dwa przełamania, wygrała 6:2 i o finał zagra z Angeliką Kerber.
Camila Giorgi (Włochy, 100.) - Agnieszka Radwańska (Polska, 28.) 6:1, 6:2