Agnieszka Radwańska nie była faworytką starcia z Petrą Kvitovą, bo w I rundzie mocno namęczyła się ze sporo niżej notowaną Niemką Moną Barthel. Wydawało się więc, że doświadczona i utytułowana Czeszka nie powinna mieć z Polką większych problemów, ale pierwszy set wskazywał na co innego. Obie zawodniczki szły łeb w łeb i mecz był bardzo wyrównany. Aż do tie-breaka, którego wygrała Isia.
Zwycięstwo w pierwszej partii mogło podziałać dwojako - albo zmobilizować Radwańską, która złapałaby wiatr w żagle i poszła za ciosem, albo spowodować, że Kvitova wreszcie się obudzi i sama przejmie inicjatywę. Niestety dla polskich kibiców ziścił się ten drugi scenariusz. Co prawda Czeszka popełniała niewymuszone błędy, ale jednocześnie notowała dużo więcej wygrywających piłek, niż Isia. A przede wszystkim złapała odpowiedni rytm.
Dlatego też każdy inny wynik, niż jej awans, można było traktować jako niespodziankę. Pierwszy set, w którym wygrała Radwańska, trwał aż godzinę i dziesięć minut. Kolejne dwa już tylko po czterdzieści cztery minuty, co pokazało, że nasza tenisistka nie była w stanie przeciwstawić się Kvitovej. Ostatecznie to właśnie Czeszka awansowała do kolejnej rundy turnieju WTA w Dausze, gdzie zmierzy się z Eliną Switoliną.
ZOBACZ: Radwańska wściekła po kuriozalnej pomyłce sędzi. Awantura i...
AGNIESZKA RADWAŃSKA - PETRA KVITOVA 7:6 (7:3), 3:6, 4:6