1. Jest na fali
Tradycyjnie na kończące sezon turnieje w Azji Agnieszka przygotowała mistrzowską formę. Wygrała wielki turniej w Pekinie. W ostatnich ośmiu pojedynkach nie straciła ani jednego seta. Przegrała zaledwie dwa z ostatnich 14 spotkań. Żadna inna uczestniczka WTA Finals nie wygrywała jesienią z taką regularnością.
2. Nie ma Sereny
Tak jak rok temu w Singapurze zabraknie kontuzjowanej Sereny Williams. Co prawda Amerykanka nie dominuje już na kortach, tak jak w ostatnich latach, i straciła pozycję numer 1 w rankingu. Ale to wciąż jedyna tenisistka z czołówki, z którą Isia nie wygrała w oficjalnych rozgrywkach WTA (pokonała ją tylko w pokazowym Pucharze Hopmana).
3. Ogromne doświadczenie
Tylko Radwańska zagra w WTA Finals po raz szósty z rzędu. Dużo większe niż w przypadku rywalek doświadczenie Polki to jej ogromny atut, bo rozgrywany w grupach (systemem każdy z każdym) turniej jest bardzo specyficzny. Zawodniczki muszą radzić sobie ze zmęczeniem po długim sezonie, rozgrywając w krótkim czasie mecze z rywalkami ze ścisłej czołówki.
4. Problemy faworytek
Prawie wszystkie największe gwiazdy, które wystąpią w WTA Finals, miały ostatnio spore problemy. Garbine Muguruza (nr 6) po wygraniu French Open odpadała z hukiem z kolejnych turniejów. Do tego ostatnio walczyła z kontuzją kostki. Simona Halep (nr 4) i Karolina Pliskova (nr 5) przeplatają dobre występy ze wstydliwymi wpadkami. Na pewno groźna będzie Andżelika Kerber (nr 1), ale i ona po triumfie w US Open wygrała zaledwie pięć spotkań.
5. Już tu wygrała
- Ten triumf to ogromny zastrzyk pewności siebie. Udowodniłam sobie i innym, że jestem w stanie wygrać tak duży turniej - mówiła Radwańska rok temu po triumfie w Singapurze. Wtedy mimo kiepskiego początku (porażki w dwóch pierwszych meczach w grupie) potrafiła najlepsze zostawić na koniec. Ona wie, że na tych kortach i w tej imprezie stać ją na zwycięstwo.