Tomasz Gollob: Wielcy tego świata płaczą. Nie wstydzę się łez [ZDJĘCIE]

2016-05-17 9:31

25 lat. Tyle trwała przygoda Tomasza Golloba (45 l.) z reprezentacją Polski. Na pożegnanie owację na stojąco zgotowali mu kibice na Stadionie Narodowym w Warszawie przed meczem Polska - Reszta Świata (44:46). Gollob aż rozpłakał się ze wzruszenia.

"Super Express": - Żegnał się pan z kibicami reprezentacji ze łzami w oczach...

Tomasz Gollob: - To jest rzecz jak najbardziej naturalna. Wielcy tego świata płaczą. Nie zamierzałem tego ukrywać czy się wstydzić, łzy same leciały.

- Jak pan wspomina swoje występy w biało-czerwonych barwach?

- Dobrze wspominam każdy moment, który kończył się happy endem. Najpiękniejsze chwile to te, w których zakładano mi na szyję złote medale Drużynowych Mistrzostw Świata i medal Indywidualnych MŚ. To są chwile, które łapią za serce. Dzięki tym wydarzeniom jestem sportowcem spełnionym. Przy okazji udało mi się spełnić obietnice. Bodaj w 1992 roku powiedziałem, że będę kiedyś mistrzem świata. Tak się stało.

- Będzie pan dalej wspierał młodych zawodników dobrą radą?

- Byłem, jestem i będę z tą reprezentacją. Jeśli młodzi chłopcy będą tego potrzebowali, pomogę. Jak tylko będę mógł, to służę dobrym słowem i wsparciem.

- Z motocyklem żegnać się pan jeszcze nie zamierza?

- Pożegnałem się z reprezentacją, bo nie mogę występować na wszystkich zawodach. Fajnie, że do tego pożegnania z kibicami doszło na pięknym stadionie w Warszawie. Nie równa się to jednak z zakończeniem kariery, jeszcze przez jakiś czas będę jeździł. Zamierzam wspierać młodzież. Ustąpiłem tylko z zawodów reprezentacyjnych, ze względu na mój wiek i dorobek. Byłoby nietaktem, gdybym zabierał wciąż miejsce młodym zawodnikom. A jeśli reprezentacja będzie potrzebowała mojej pomocy, a nawet jazdy w zawodach, jestem do dyspozycji.

- Namaścił pan Bartka Zmarzlika do roli swojego następcy?

- Namaszczam wszystkich i nie robię tu żadnego wyjątku. Wspieram każdego młodego zawodnika. Symbolicznie jednak przekazałem rękawice Bartkowi. Dlaczego? Najbliżej go znam. Kiedy jeździłem jeszcze w Stali Gorzów, Bartek obok mnie się rozwijał. Byłoby czymś dziwnym, gdybym dał je komuś innemu. Ale to tylko symbol. Przekazuję moją energię i siłę tym chłopakom.

- Czy da się porównać czasy, kiedy pan zaczynał karierę, z tymi dzisiejszymi?

- Mamy inny świat. Wtedy też były samochody, miały cztery koła. Dziś też mamy samochody, które dalej mają cztery koła, ale już zupełnie inaczej wyglądają. Dlatego nie chcę porównywać moich czasów z tymi dzisiejszymi. Dziś polski żużel ma Bartka i innych młodych zawodników.

- Czy już teraz stać ich na medale mistrzostw świata?

- Nie można krzywdzić młodzieży, która ma troszkę więcej talentu. Zbyt wcześnie jest, by mówić o ich możliwościach. Na pewno chcą. Ale trzeba im dać troszeczkę czasu. Patrzę na to spokojnie. Grand Prix to zupełnie inna bajka niż liga. Tu jeżdżą mistrzowie świata. Nasi młodzieżowcy mają ogromne predyspozycje, potrafią wygrywać biegi. Wyrośnie z nich 2-3 takich, którzy będą dawać nam radość. Jeśli chodzi o Grand Prix w Warszawie, wypełnili moje zapotrzebowanie. Są przyszłością tej dyscypliny.

Najnowsze