Michał Przysiężny: Nie chciałem, żeby pisali źle o Janowiczu [ZDJĘCIA]

2015-09-20 21:56

Michał Przysiężny pokonał Norberta Gombosa 6:3, 6:4, 6:4, zdobywając decydujący punkt w starciu ze Słowacją. To dzięki tenisiście z Głogowa Polacy wygrali 3-2 i w przyszłym roku po raz pierwszy w historii zagrają w Grupie Światowej Pucharu Davisa. Po meczu Przysiężny opowiadał o emocjach, jakie przeżywał i o tym, jak starał się... podnieść ciśnienie Jerzemu Janowiczowi.

O ostatniej piłce, po której Słowacy wzięli challenge
- Słowacy sprawdzali czy piłka po zagraniu Norberta Gombosa rzeczywiście wyszła na aut. Ja widziałem ślad, więc raczej byłem spokojny, ale wiadomo, że już nie raz tak było, że byłem niby pewny, a aparatura pokazywała inaczej. Zapytałem Słowaków, którzy siedzieli na ławce i dobrze widzieli, czy aut był. Pokazali, że tak - że aut. A Jurek krzyczał do mnie "Co było?! Co było?!". Odpowiedziałem mu: "No chyba jednak dobra była". Cóż, chciałem koledze podnieść trochę ciśnienie.

O emocjach po wywalczeniu historycznego awansu
- Gram w Pucharze Davisa od 2004 roku i przez te 11 lat awans do Grupy Światowej był zawsze naszym wielkim celem. Choć tak naprawdę kiedyś to w ogóle o tym nie marzyliśmy, bo graliśmy w dalszych grupach. Pamiętam na przykład jak przed laty walczyliśmy tutaj w Gdyni z Gruzinami. Nie myśleliśmy wtedy o Grupie Światowej, bo to był tak odległy cel, że nie było sensu się nad tym zastanawiać. Wtedy chcieliśmy wejść z Grupy II do Grupy I, ale przez wiele lat nie mogliśmy tego zrobić, ciągle coś się nie udawało. W końcu się udało i wtedy postanowiliśmy zrobić kolejny krok.

O tym, że uratował skórę Janowiczowi
- Z Jurkiem bardzo się lubimy i z chęcią sobie pomagamy, jak tylko możemy. Dziś wiedziałem, że będzie fajny dzień, jak się tylko obudziłem. Miałem super humor, bo pomyślałem sobie, że przecież musi być ekstra. Bo albo Polska wygra (zwycięstwo Janowicza, red.) albo Jurek przegra i ja będę grał. A wiedziałem, że jak ja wyjdę na kort to już będzie musiało być dobrze. Poza tym podchodziłem do meczu z myślą, że skoro nasz gwiazdor Jurek Janowicz przegrał, to wszyscy teraz będą pisać jaki on jest zły, taki i owaki. Nie chciałem, żeby o nim takie rzeczy pisali. On przecież w piątek wygrał z Gombosem i bez jego zwycięstwa i punktu, który zdobył, tego awansu by nie było, bo byśmy przegrali. Przeciwko Litwie i Ukrainie Jurek też zdobywał dla nas ważne punkty. Nigdy nie jest tak, że ja wygrałem a on przegrał lub odwrotnie. Jesteśmy drużyną.

O presji
- Nie czułem presji. Pomyślałem sobie, że skoro Jurek przegrał, to gorzej już nie będzie i mogę tylko wygrać. A nawet jak przegram, to nic się nie stanie. Można powiedzieć, że Jurek tą porażką zdjął ze mnie presję. To on jest naszą wielką tenisową gwiazdą. Gra na światowym poziomie i pokonywał zawodników ze światowej czołówki. Moje osiągnięcia są z 10 razy mniejsze. Więc pomyślałem sobie, że skoro on walczył ale przegrał to ja też mogę. Starałem się nakręcać z piłki na piłkę i cały czas myśleć o tym, co mam grać. Pilnowałem głowy, żeby mi gdzieś nie uciekła. Chciałem to zrobić szybko, bo wiedziałem że im dłużej mecz potrwa, tym będzie większe ryzyko, że zrobi się coraz ciężej. Udało się i muszę przyznać, że się zdziwiłem, że tak łatwo i szybko mi poszło.


POLSKA - SŁOWACJA: AWANS BIAŁO-CZERWONYCH DO GRUPY ŚWIATOWEJ PUCHARU DAVISA

O tym jaką ocenę, by sobie wystawił
- Po piątkowej porażce z Kliżanem oceniłem swoją grę na 3 z plusem. Mecz z Gombosem był dużo lepszy, na pewno był to jeden z najlepszych meczów w mojej karierze. Myślę, że 5 mogę sobie wystawić.


O tym, czy to zwycięstwo będzie pozytywnym impulsem w jego karierze (obecnie nr 143 ATP)
- Na pewno spróbuję do końca sezonu w tych kilku turniejach grać tak samo dobrze jak tutaj. Choc wszystko zależy od tego jak będzie ze zdrowiem. Tutaj do zagrania miałem tylko dwa mecze i przygotowywałem się do nich przez dwa tygodnie, żeby być w jak najlepszej formę. W turniejach jest trochę inaczej, bo tych spotkań jest więcej, a czasu na przygotowania dużo mniej. Ostatnio miałem problemy z nogą i po kilku meczach zaczynałem ją zawsze trochę czuć. Tutaj w Gdyni było inaczej. Aż się zdziwiłem, że nic mnie nie boli.

O wymarzonym rywalu w Grupie Światowej
- Nawet do końca nie wiem, kto tam jest i na kogo możemy trafić. Ale wiadomo, że tam są już zawodnicy z pierwszej "10" i każdy mecz będzie na pewno bardzo ciężki. Z drugiej strony, wiem, że przy super dyspozycji naszego debla i Jerzyka jesteśmy w stanie z każdą drużyną wygrać.

O świętowaniu awansu
- Większość z nas już wyjechała na turnieje. Grupa jest okrojona, ale to nie znaczy że się nic nie będzie działo (śmiech)

Najnowsze