31-letni Brytyjczyk przez pięć etapów liderował wyścigowi. Do niedzielnego przystępował jako drugi najlepszy kolarz. Na nim niestety zakończył swój udział. Zaliczył upadek, w którym złamał obojczyk. Nie będzie w stanie kontynuować jazdy na Wielkiej Pętli. Podobną sytuację Thomas przeżył podczas Giro d'Italia. Tam też zakończył swoje zmagania na 9. etapie, po którym wycofał się z wyścigu. Powodem była kraksa, z której wicelider włoskiego wyścigu nie wyszedł obronną ręką.
O swój upadek Geraint Thomas obwinia Rafała Majkę. Polak jadący dla grupy Bora-hansgrohe wywrócił się przed Brytyjczykiem tak, że i on i Matteo Trentin nie mieli gdzie uciec: - Tak naprawdę nie wiem, co Majka robił. Na zakrętach był za mną bardzo blisko, desperacko próbował mnie wyprzedzić. Pozwoliłem mu na to, a dziesięć sekund później leżał już na asfalcie i spowodował mój upadek - żalił się brytyjski kolarz.
- Wiedziałem, że stało się coś złego. Szybko otrzymałem potwierdzenie od lekarzy, że mój obojczyk jest złamany - komentował Thomas. Niepocieszony swoimi tegorocznymi niepowodzeniami rzucił jeszcze klasycznym tekstem: "Shit happens".
Niepewny jest także udział Majki w kolejnych etapach Tour de France. Polak mocno poobijany trafił do szpitala, gdzie przeszedł szereg badań. Decyzję podejmie we wtorek. Dziś we Francji przerwa w ściganiu.