„Super Express”: - Czuje pani ulgę czy raczej żal, że był to już ostatni raz?
Maja Włoszczowska: - Sezon był bardzo męczący i czas już na odpoczynek. Utrzymanie się na takim poziomie kosztuje bardzo dużo. Absolutnie już mi wystarczy ścigania się. Czuję w kościach wysiłek tych lat. Natomiast tęsknić będę za emocjami, bo jazda na rowerze dawała mi wiele radości. Może jeszcze kiedyś wystartuję na poziomie amatorskim. Bo na rowerze zamierzam jeździć jeszcze długo.
- Co było największym sukcesem zakończonej kariery?
- Srebrny medal igrzysk w Rio 2016, bo był to powrót po ciężkiej kontuzji i po śmierci trenera Marka Galińskiego.
- A najboleśniejsza porażka?
- Może takiej nie było, chociaż dwa miesiące temu w igrzyskach w Tokio nie wypadłam tak, jak chciałam (20. lokata – red.) startując z dalszej linii. Natomiast najtrudniejszymi chwilami były nieobecność z powodu kontuzji na igrzyskach w Londynie 2012, gdy byłam faworytką oraz śmierć dwa lata później trenera Galińskiego, po której trudno mi się było pozbierać.
- Może też pani przypisać sobie zasługi w popularyzowaniu jazdy rowerem górskim…
- Nie umiem powiedzieć, na ile się do tego przyczyniłam, ale mam wielu fanów, którzy do mnie piszą, że dzięki mnie zaczęli jeździć.
- Czy były chwile, gdy więcej pisało się o pani urodzie niż o wynikach sportowych?
- Nie przypominam sobie sytuacji, by bardziej dostrzegano urodę. A tak w ogóle to w kolarstwie górskim, uważanym za dyscyplinę raczej męską, widzę duży szacunek dla uprawiających je kobiet. Za upór i ciężką pracę.
- Mówi się, że sport wyczynowy to zdrowie, ale utracone…
- To raczej przesada. Owszem, trochę to kosztuje, organizm na pewno jest wycieńczony po długiej karierze. Ale czuję się „fit”, chociaż czeka mnie wkrótce kilka wizyt u fizjoterapeuty. A gdy patrzę na swoich rówieśników, to mogę powiedzieć, że sport utrzymuje młodość. Bo liczą się nie tylko aspekty fizyczne, ale i psychiczne. Sportowiec czuje się młodszy.
- I jest pan spełniona jako sportowiec?
- Zdecydowanie tak. Jestem jedna z nielicznych zawodniczek, która przez dwadzieścia lat utrzymywała się w światowej czołówce, a przecież tyle jest utalentowanych dziewczyn w tej dyscyplinie. Uważam, że osiągnęłam olbrzymi sukces i bardzo się z tego cieszę.
- W Tokio została pani wybrana do komisji zawodników MKOl…
- I jako taka jestem pełnoprawnym członkiem MKOl do roku 2028. Pierwsze spotkanie w Lozannie odbędzie się w listopadzie. Wtedy zostanę przydzielona do odpowiednich komisji i projektów olimpijskich.
Maja Włoszczowska, ur. 9.11.1983
medale w kategorii seniorek:
a) cross country MTB
igrzyska olimpijskie – srebro 2008 i 2016
MŚ – złoto 2010 oraz 4 srebra; ponadto srebro i dwa brązy w sztafecie
igrzyska europejskie – brąz 2015
ME – złoto 2009 oraz 4 srebra i 1 brąz
b) maraton MTB
MŚ – złoto 2013, 2 srebra (2020, 2021) i 1 brąz
ME – złoto 2009