Tour de Pologne, kolarstwo

i

Autor: Łukasz Kalinowski Tour de Pologne

Seksskandal w kolarstwie. Świadek zdarzeń: To, co robił z kolarkami, było chore

2017-12-08 3:00

„Super Express” dotarł do człowieka, który pracował w kadrze kolarek  z trenerem podejrzanym o próbę gwałtu na nieletniej i upijanie zawodniczek (żeby wymienić tylko główne grzechy). Prosi nas o zachowanie anonimowości: – Ten człowiek to czyste zło. Już raz próbował zniszczyć mnie i moją firmę – tłumaczy.

„Super Express”: – Naprawdę ten człowiek jest taki niebezpieczny?
– Tak, to człowiek zdeprawowany do szpiku kości. Jeśli ktoś mu się przeciwstawi, to nie ma żadnych skrupułów, zrobi wszystko, żeby go zdeptać, zniszczyć. Przekonałem się o tym na własnej skórze. Szedł po trupach, żeby mnie ukarać za to, że nie chciałem dłużej z nim pracować. Przeżyłem piekło.

– Zrezygnował pan z pracy z kadrą, bo były przypadki molestowania, zmuszania do seksu, wymuszania haraczy i nawet próba gwałtu na nieletniej?
Co do gwałtu, nie wiem. Nie leżałem przecież pod łóżkiem. Ale częstowanie zawodniczek alkoholem, upijanie ich, to była standardowa procedura. Od tego się zaczynało. Im bliżej zawodów, to zaczynały się inne gierki. Zawodniczki wiedziały, że ta, która ładniej się uśmiechnie, poda mu herbatę czy zostanie zaproszona do pokoju, to wystartuje. On był strasznie dwulicowy. Potrafił czule się uśmiechać do dziewczyn, by za chwilę, jak coś poszło nie po jego myśli, rugać wszystkich bluzgami jak z rynsztoka.

– Mówi pan, że zawodniczki zabiegały o jego względy? Znaczy czekały na zaproszenie do jego pokoju?
– Na pewno nie szły tam chętnie i z własnej woli. Raczej sprawiały wrażenie pogodzonych z losem. Może myślały, że skoro tak ciężko trenują i podporządkowały wszystko kolarstwu, to powinny dostać szansę osiągnięcia sukcesu. Wiedziały, że od humoru trenera zależy, czy wystartują w wyścigu, czy ich praca i przygotowania nie pójdą na marne. On był mistrzem socjotechniki, wiedział, na jakich strunach zagrać, żeby dziewczyny robiły to, co chce. Zawsze podkreślał, że jest taki mocny, że ma takie układy, że zniszczy tych, którzy mu się postawią. Sprawiał wrażenie jakby był panem ich losu.

– Kadra to mała grupka ludzi, spędzaliście ze sobą większą część roku. Wszyscy wiedzieliście co się dzieje w relacjach trener – zawodniczki?
– Raczej unikaliśmy rozmów na ten  temat. Dziś myślę, że baliśmy się, że to, o czym mówimy, dotrze do trenera. Ale tak, wiedzieliśmy, że tkwimy w bagnie. Zresztą jestem przekonany, że nie tylko my. O wiele więcej osób wiedziało lub domyślało się, że stosunek trenera do zawodniczek jest chory. Ale on był gwiazdą, znajomym znanych osób, dlatego czuł się bezkarny.

– Dlaczego nie ujawnił pan tych brudów ówczesnemu prezesowi PZKol Wacławowi Skarulowi?
– Proszę pana, a co ja wtedy mogłem?! Byłem młodym chłopakiem, zakochanym w kolarstwie. Mając wymarzoną pracę, czułem się, jakbym chwycił Pana Boga za nogi. Może nie ogarniałem tego całego zła, może się bałem? Nie wiem… Ale dobrze, że to wszystko wreszcie wyszło na jaw. Choć znając tego człowieka, nie zdziwię się, jeśli wywinie się od kary i jeszcze wszystko obróci na swoją korzyść.

Zobacz również: Były prezes PZKol: Trener podejrzany w seksaferze to mistrz manipulacji

Najnowsze