O wielkim skandalu w polskim kolarstwie poinformował Piotr Kosmala, były wiceprezes PZKol, w wywiadzie z portalem Sportowefakty.wp.pl. Według tych doniesień w całej sytuacji miało chodzić m.in. o wymuszenia, ale też kwestie obyczajowe, jak chociażby seks z podwładnymi czy nawet gwałt. W środowisku natychmiast rozpętała się wielka burza, w mediach pojawiały się kolejne materiały na ten temat, eksperci krytykowali związek, a minister sportu i turystyki Witold Bańka nawoływał jego członków do dymisji.
Prezes PZKol Dariusz Banaszek nie czuje się jednak odpowiedzialny za ten skandal i zapowiedział, że nie odejdzie ze stanowiska. A w niedzielę na jego profilu na Facebooku pojawił się bardzo emocjonalny wpis, w którym zaatakował on tych, którzy najmocniej uderzali w związek. M.in. nierzetelnych dziennikarzy. Twierdzi bowiem, że jest niesłusznie krytykowany, a opinia publiczna nie dostrzega wielu pozytywnych rzeczy, jakie wykonało obecne szefostwo PZKol.
- Jeżeli czytam byłego kolarza, że chwasty i nieudacznicy powinni odejść z polskiego kolarstwa, mimo że w 10 miesięcy potrafili zmienić koloryt PZKol, jakość działania, atmosferę, mentalność, chęć do pracy i wiary w zwycięstwa (...) to kurde szlag mnie trafia. Ten szlag trafia też innych bardzo pracowitych, porządnych ludzi, trenerów i działaczy z całej Polski, z którymi mam kontakt codziennie - napisał Banaszek na Facebooku.
- Zadowoleni jesteście? My to widzimy i będziemy długo pamiętać. Skrzywdziliście bardzo nas wszystkich (...). Pracowałem bez wynagrodzenia przez ten czas, dodatkowo wyposażając związek w naczepę TIRa i autobus bez opłaty i nieraz wóz techniczny. Podpisałem MŚ na torze w Pruszkowie w 2019, za co też mnie krytykowali (ogromny sukces rok przed olimpiadą w Tokio ), ale jeżeli raz jeszcze gdzieś przeczytam, że jestem chwastem i nieudacznikiem, to przysięgam, że jeszcze mnie to bardziej zmobilizuje - dodał Banaszek. Pełną treść jego długiego wpisu znajdziecie poniżej:
ZOBACZ: Były prezes PZKol: Trener podejrzany w seksaferze to mistrz manipulacji