Polskiemu koszykarzowi towarzyszył jego przyjaciel Michał Micielski i Joe Rogowski, jeden z trenerów w Orlando Magic. Marcin miał wilczy apetyt. Zjadł trzy porcje obiadowe: ogromny kotlet z kurzej piersi, szaszłyk i pierogi. Nie obyło się też bez smacznego deseru - sernika z galaretką.
- Jedzenie było pyszne, palce lizać! Szkoda że w Orlando nie ma takiej polskiej restauracji. Może kiedyś ją sam otworzę - żartował koszykarz. - Obsługa też była bardzo miła, a do tego ładna - dodał mierzący 213 cm Gortat, który po wspaniałym posiłku w ramach podziękowania... nosił na rękach urocza kelnerkę Magdę, pozując z nią do pamiątkowych fotografii. Na tym się nie skończyło. Koszykarz, który zarabia 711 tysięcy dolarów rocznie (negocjuje gigantyczną podwyżkę), ma gest, więc zostawił w restauracji pokaźny napiwek - 200 dolarów!