- Chciałbym razem z Marcinem Gortatem stworzyć w reprezentacji dwie polskie wieże - mówił po przylocie do kraju Maciej Lampe (23 l.). Gwiazdor Maccabi Tel Awiw w pierwszym meczu z Chorwacją nie zagrał, bo dołączył do zespołu dopiero w piątek wieczorem. Jednak wczoraj trener Muli Katzurin zdecydował się skorzystać z jego usług. Powrót Lampego do reprezentacji po pięciu latach przerwy był bardzo udany. Razem z Gortatem (24 l.) stworzył świetny duet graczy podkoszowych, pokazując, że kiedy nadrobi treningowe zaległości, to będzie ogromnym wzmocnieniem.
Do oryginalnych "dwóch wież" (Tim Duncan i David Robinson z mistrzowskiej drużyny San Antonio Spurs) Lampemu i Gortatowi jeszcze sporo brakuje, ale silną Chorwację udało im się zatrzymać. Kiedy przebywali razem na parkiecie, Polacy zupełnie dominowali w walce pod tablicami. Efekt? 42 zbiórki biało-czerwonych przy tylko 31 rywali. Dzięki temu mimo słabej skuteczności rzutów z dystansu przez cały mecz nasi koszykarze toczyli wyrównany bój z szóstą drużyną ostatnich igrzysk. A kiedy w końcówce za trzy punkty zaczął wreszcie trafiać David Logan (15 pkt), Chorwaci stracili nadzieję na dogonienie rozpędzonych Polaków.
Lampe zagrał dobrze, ale bohaterem był Gortat. Center Orlando Magic był zabójczo skuteczny zarówno w ataku, jak i w obronie. Do 22 punktów dorzucił 13 zbiórek i jeden fenomenalny blok, którym zatrzymał rywala w kluczowym momencie. Pokazał, jak wielkie zrobił postępy i dlaczego amerykańscy dziennikarze wybrali go do najlepszej dziesiątki centrów w NBA.
- Wyciągnęliśmy wnioski z wtorkowej porażki z Chorwacją, zagraliśmy wreszcie jak zespół. Szukaliśmy Marcina pod koszem, a on wykorzystywał tam swoje warunki i talent - mówił rozgrywający Krzysztof Szubarga, który znakomicie kierował grą Polaków.