Gortat: Pomogłem zespołowi w zwycięstwie

2009-04-23 11:30

Kibice Orlando Magic znowu przeżywali dramatyczną końcówkę w serii playoff z Philadelphia 76ers, ale tym razem ze szczęśliwym zakończeniem, bo Magic wygrali to spotkanie 98:67 (21:21, 25:18, 24:23, 26:25), mimo słabszej formy Supermana Dwighta Howarda (24 l.)

Najlepszego defensora NBA zastępował dobrze w czwartej kwarcie Marcin Gortat, którego sześć zbiórek, w tym kluczowa dla losów spotkania, na niewiele ponad dwie minuty, przed końcem meczu pomogła Magic w zwycięstwie.

Już wiadomo, że jeśli powiedzie się taktyka trenera drużyny z Filadelfii, to na boisku coraz częściej będziemy widzieli polskiego środkowego. W środę od początku było jasne jaką taktykę obrali 76ers. Sprowokować Howarda do jak największej liczby przewinień osobistych i posadzić go jak najszybciej na ławce rezerwowych bez względu na to, ile przewinień popełnią broniący Howarda gracze z Filadelfii.

Sztuka ta udała się przy 9 faulu Sixers bo Howard (11 punktów, 10 zbiórek i 6 bloków) już od trzeciej minuty decydującej czwartej kwarty oglądał spotkanie z ławki rezerwowych.

Trener Van Gundy zdecydował się posłać do boju Gortata, który pokazał, że niekoniecznie trzeba być ulubieńcem trenera, by do końca grać jak 100 procentowy profesjonalista.

Sześć zbiórek, w tym chyba najważniejsza w tym meczu, kiedy z 18 punktów przewagi Magic zrobiło się tylko pięć (84:79) miała miejsce po niecelnym rzucie przeżywającego ogromny kryzys Hedo Turkoglu.

 Gortat wywalczył zbiórkę na ofensywnej tablicy, podał do Anthony Johnsona i na 2 minuty 22 sekundy przed końcem meczu przewaga Magic wzrosła do bezpiecznych siedmiu punktów.

Komentarz na gorąco Marcina Gortata:

Gracz meczu?

Courtney Lee, dla którego był to chyba najlepszy mecz w tegorocznych playoff. Zdobył ponad 20 punktów w meczu, pomógł nam w odniesieniu bardzo ważnego zwycięstwa. Bardzo poprawił grę w obronie, która była tak ważna dla rezultatu drugiego meczu.

Jak grałem?

Grałem i ciesze się, że dostałem taką szansę. Nie mam żadnego konfliktu z trenerem, było to całkowite nieporozumienie i dlatego grałem. Oczywiście wynikło to też z tego, że Dwight miał kłopoty z faulami. Nie zagrałem jakiegoś rewelacyjnego spotkania, ale pomogłem zespołowi w zwycięstwie i to się najbardziej liczy. Przy okazji zebrałem bardzo ważne doświadczenie, które na pewno zaprocentuje w przyszłości.

Cytat spotkania?

Na pewno rozmowa z Theo Ratliffem z 76ers na linii rzutów osobistych. Zapytał się skąd jestem. Powiedziałem, że z Polski to się zdziwił, że ktoś z Polski w ogóle gra w NBA. Kiedy powiedziałem, że jestem jedynym graczem z tego kraju to się ucieszył i zaczął wypytywać wiele rzeczy na mój temat. Byłem z drugiej strony trochę zdziwiony, że przygotowując się do meczu i wiedząc przeciwko komu będzie grał, tak naprawdę nie wiedział kim jestem.

Najnowsze