Przy okazji spięć z innymi zawodnikami zdarza się bowiem, że Sochan łapie za swoje zachowanie przewinienie techniczne. To nie pozostaje bez wpływu na portfel Polaka, chociaż przy zarobkach rzędu 5,5 mln dolarów za sezon, kar nie odczuje mocno. Każdy faul techniczny w NBA kosztuje koszykarza 2000 dolarów grzywny. Ale kwota rośnie, gdy przekroczy się 5 i 10 przewinień – odpowiednio do 3 i 4 tys. Natomiast gdy komuś uda się dobić do szesnastego – oprócz uszczuplenia konta o 5 tys jest zawieszany na jeden mecz.
Wielka kasa dla Jeremy’ego Sochana. San Antonio Spurs potwierdzają przedłużenie umowy z Polakiem
– Może będę musiał o tym pomyśleć – śmieje się tylko Sochan, który generalnie nie zbiera gigantycznej liczby przewinień technicznych – daleko mu do lidera w ubiegłym sezonie, Luki Doncicia z Dallas (aż 19) – ale w obecnych rozgrywkach po dwóch tygodniach ma już dwa takie faule. To tyle samo co w całym debiutanckim sezonie.
Krewki temperament naszego człowieka w NBA nie jest zresztą czymś, co jego koledzy czy trenerzy potępiają. Podobnie jak Jeremy, powtarzają, że to po prostu część tej gry, uznając, iż w szaleństwie reprezentanta Polski jest metoda.
– Słychać na trybunach, że wszyscy są wtedy podekscytowani — powiedział Sochan po wygranym meczu z Timberwolves, w którym doszło do incydentu. – Czasami to może być korzystne – uznał francuski gwiazdor Spurs Victor Wembanyama.
Sochan zachował się jak zapaśnik
W spotkaniu z Minnesotą Sochan uznał, że przepychający się z nim w walce o zbiórkę Jaden McDaniels musi zostać sprowadzony do parteru. Chwyt zapaśniczy na konkurencie polski skrzydłowy Spurs tłumaczył w swoim stylu.
– Upadałem, a nie chciałem leżeć sam, więc on poleciał ze mną – wyjaśnił. Obaj koszykarze trzymali przewinienie techniczne.
Legendarny trener chwali Sochana, bo Polak szaleje w NBA na starcie sezonu. Te statystyki imponują
Z kolei po spotkaniu z Houston Rockets jeden z graczy tego zespołu Fred VanVleet podszedł do Jeremy’ego i zaczął mu coś gniewnie tłumaczyć. Panów na wszelki wypadek szybko rozdzielono. O co poszło?
– O nic. To zwykła rywalizacja, jest jak jest. Nigdy nie biorę tego do siebie. Ale oni tak – wyjaśnił spokojnie Polak, który wydaje się czerpać prawdziwą frajdę z bycia najbardziej znienawidzonym zawodnikiem San Antonio dla przeciwnych zespołów.