Już za kilka dni reprezentacja Polski w koszykówce mężczyzn rozpocznie walkę na mistrzostwach Europy. Biało-czerwoni w grupie zmierzą się z Serbią, Czechami, Finlandią, Izraelem oraz Holandią. Celem naszej kadry jest awans do kolejnej fazy turnieju. Jednym z liderów reprezentacji ma być jej kapitan, a więc Mateusz Ponitka. Okazuje się, że początek roku dla koszykarza był fatalny.
Przerażające chwile kapitana. Usłyszał dramatyczne słowa
Ponitka raczej rzadko udziela się w mediach i unika częstych wywiadów, ale ostatnio zdecydował się na szczerą rozmowę z portalem basketnews.com. Wyjawił, że pierwsze miesiące 2022 roku były dla niego bardzo trudne. Wszystko zaczęło się od meczu Euroligi Zenit Petersburg – Anadolu Efes Stambuł. Podczas rywalizacji Ponitka doznał urazu nosa.
Zawodnik trafił do szpitala, ale lekarze uznali, że uraz nie jest groźny i wszystko niebawem będzie w porządku. Prawda okazała się zgoła odmienna. - Nie chcę wskazywać palcami, ponieważ popełniono wiele błędów. Ludzie o tym nie wiedzą, bo wcześniej o tym nie mówiłem. Próbowałem wrócić po kilku dniach, ale kręciło mi się w głowie - wyjawił Ponitka. Dużo zmieniło się po podróży do Hiszpanii na kolejne mecze.
- Wszystko zaczęło mnie boleć w okolicy zatok. Nie zagrałem w Baskonii. Miałem okropny poranek. Cały czas krwawiłem - powiedział. Lekarze z Hiszpanii bliżej przyjrzeli się kontuzji Ponitki i po badaniach nie mieli dobrych wiadomości dla koszykarza. - Nie mogłem oddychać i nie spałem przez kilka nocy. Znalazłem się na stole operacyjnym - zdradził.
- Usłyszałem od pani doktor: jesteś tu z żoną. Powiem ci wprost. W ciągu następnych trzech dni możesz mieć poważną infekcję w nosie, który jest blisko mózgu. Kiedy zacznie się sepsa, umrzesz. Za dwa-trzy dni możesz umrzeć - wyjawił Ponitka. Na szczęście zabieg zakończył się sukcesem i niedługo po nim zawodnik mógł wrócić do treningów.