Kobe Bryant zmarł w niedzielę wieczorem czasu polskiego. Żadna z osób, obecnych na pokładzie helikoptera, nie przeżyła tej fatalnej katastrofy. Wśród ofiar znalazła się między innymi 13-letnia córeczka legendy Los Angeles Lakers Gianna Maria Onore. Nastolatka podróżowała ze znanym ojcem na... trening koszykówki. Służby przez kilkadziesiąt minut zwlekały z potwierdzeniem tych strasznych dla fanów sportu informacji. Amerykańskie źródła ryzykowały, podając tę tragiczną wiadomość. Wreszcie policja w Kalifornii potwierdziła, że Kobe Bryant znajdował się na pokładzie maszyny, która najpierw stanęła w ogniu, a następnie spadła na ziemię. Niedługo później Internet zalały pożegnania mistrza. Wśród przybitych sytuacją był także Marcin Gortat.
Polak miał okazję rywalizować z jednym z najlepszych koszykarzy w historii na parkietach NBA. W kilku pierwszych wpisach na Twitterze łodzianin prosił, by pierwotne informacje nie okazały się prawdziwe. Gdy jednak było już wiadomo, że Kobe Bryant nie żyje, na portalu społecznościowym napisał: "Spoczywaj w pokoju".
Niedługo później Marcin Gortat znalazł jeszcze wideo, na którym wraz z legendarnym zawodnikiem dziękują sobie po jednym ze spotkań. Do materiału dołączył przejmujący opis. "Dzięki za bycie niesamowitym wzorem do naśladowania... Za bycie legendą w naszej lidze" - czytamy.
Kobe Bryant był prawdziwą legendą Los Angeles Lakers. W klubie tym spędził całą karierę. W jego barwach zdobył aż pięć mistrzostw NBA, a w latach 2009 i 2010 wybrano go MVP finałów NBA. Zawodową karierę koszykarza zakończył w 2016 roku. W chwili śmierci Kobe Bryant miał 41 lat.
Polecany artykuł: