Całą sytuację opisał na swoim blogu Damian Zydel, były kierownik drużyny z Koszalina. - Gdy skończył się trening George Reese postanowił nakręcić wywiad z LaMontem nt. sobotniego Campu. "Jurek" niemal cały dzień spędził z aparatem na szyi tworząc to kolejne relacje i wywiady odnośnie II akcji, którą zorganizował w Koszalinie. Z moich informacji aparat ten wywołał całe zamieszanie - czytamy na blogu Zydela.
- Podobno grupka mężczyzn pijąca piwo w pubie przy hali myślała, iż Reese ma zamiar fotografować bądź filmować ich. Znam „Jurka” od 5 lat i wiem, że jest osobą, która ma lepsze rzeczy do roboty niż nakręcanie bawiących się mężczyzn. Ci jednak podeszli do Reese’a i sprawdzili, czy aby na pewno ich nie nakręcił. Jako, że w naszym ojczystym języku George nie mówi do rozmowy dołączył się Mateusz Jarmakowicz. Nagle jednak „Jarmak” otrzymał cios w twarz, bez większego powodu, i zaczęło się - relacjonuje.
Przeczytaj koniecznie:Kibole Arki Gdynia pobili młodych kibiców Lechii Gdańsk
- Do akcji wkroczyli koszykarze oraz znajomi agresywnych mężczyzn, którzy chcieli odciągnąć agresorów od koszykarzy, jednak ich bardziej pobudzeni koledzy wyraźnie mieli zamiar na coś więcej niż zwykłe przepychanki. Doszło do bójki, w czasie której m.in. przewrócono trenera Davida Dedka, który chciał uspokoić strony. Na całe szczęście żadne z kopnięć nie wywołało u coacha większych obrażeń. Największe spotkały LaMonta, który niestety po wizycie u lekarza wie, że przez najbliższe miesiące może odpuścić sobie grę w koszykówkę - podsumowuje.
Nad wyjaśnieniem sprawy pracuje już koszalińska policja.