NBA trzyma w tajemnicy tak ważne nagrody do ostatniej chwili, ale jeśli robi się wręczenie trofeum w dawnej szkole średniej LeBrona, St. Vincent-St. Mary w Akron, niedaleko Cleveland, to wiadomo, że informacja musi się przedostać do prasy.
Termin też nie został wybrany przypadkowo - Cavaliers dopiero jutro rozpoczynają drugą rundę meczem z Atlantą Hawks, więc nic nie stoi na przeszkodzie, by na ceremonii byli ci, którzy zawdzięczają LeBronowi najwięcej - jego koledzy z zespołu Cavaliers.
Bez "Kinga" nie tylko żaden z nich nie miałby realnych szans na grę w finałach, ale nikt na poważnie nie brałby szans zespołu, by grać w playoffs. Z LeBronem i jego nieziemskimi przeciętnymi w sezonie zasadniczym (bo MVP dotyczy tylko tego okresu gry) - 28,4 pkt, 7,2 zbiórek, 7,6 asyst - mają olbrzymie szanse na tytuł. Statystyki, przynajmniej w przypadku LeBrona nie kłamią: w sezonie miał trzy mecze z ponad 50 punktami, dziewięć meczów, kiedy zdobył przynajmniej 40 punktów, 34 mecze, kiedy przekraczał granicę 30 punktów i zaliczył siedem "triple double" (podwójna liczba punktów, zbiórek i asyst).
Paradoksalnie, LeBron został MVP nie dlatego, że potrafi zdobywać punkty kiedy chce (to wiedzieliśmy), ale dzięki umiejętności do gry... w obronie. W tym sezonie miał nie tylko rekordy w liczbie zablokowanych rzutów, ale znacznie częściej poświęcał swoje dodatkowe punkty, by tylko pomóc zespołowi w zwycięstwie, zostając dopiero czwartym graczem w historii NBA, który był liderem zespołu w pięciu najważniejszych kategoriach: punktów, zbiórek, asyst, przechwytów i bloków.
LeBron James MVP!
2009-05-05
18:01
LeBron James (26 l.) zostanie wyróżniony tytułem MVP Najwartościowszego Gracza NBA.