- Jak spędzisz święta Bożego Narodzenia?
Marcin Gortat (26 l.): - W towarzystwie mojej dziewczyny Ani i przyjaciela Michała. Niestety, z powodu zmiany klubu nie dojadą inni przyjaciele. Na razie mieszkam w hotelu w Phoenix, ale mam nadzieję, że jeszcze przed świętami przeprowadzę się do własnego lokum. Nie uśmiecha mi się spędzać świąt w hotelu. Ale wiem, że na pewno będzie panowała miła, świąteczna atmosfera.
- A co z polskimi przysmakami?
- Z tym może być problem. (śmiech) Ale jak znam Anię, to na naszym stole nie zabraknie też typowo polskich potraw. W ostatnią Wigilię, którą spędziliśmy w Orlando, na stole był barszcz czerwony z uszkami, pierogi z kapustą i grzybami, ryby w galarecie i karp smażony. Choć przyznam, że od karpia wolę bardziej łososia czy krewetki. Ale nie ma przecież polskiej Wigilii bez karpia! Teraz pewnie to polskie menu będzie nieco okrojone, ale nie zabraknie polskich potraw.
- Lubisz Boże Narodzenie w lecie, bo przecież w Arizonie panują bardzo wysokie temperatury?
- (śmiech) Już się przyzwyczaiłem do takiego klimatu. W grudniu na Florydzie mogłem nawet spędzić święta na plaży. W Arizonie na pewno będzie mi brakowało śniegu, który pada w Polsce. Do dzisiaj pamiętam, jak skrzypiał pod nogami w czasie spaceru, i drzewa pokryte białym puchem. Brakuje mi też dużej pachnącej choinki z bombkami, pierwszej gwiazdki, sianka pod obrusem na stole i opłatka. A także śpiewania kolęd. Ale najbardziej brakuje mi całej rodziny i przyjaciół z Polski.
- Szczególnie tęsknisz za nimi przed świętami?
- Do tego dochodzi się z wiekiem. Kiedy byłem młodszy, mniej doceniałem rodzinę, bo było dla mnie naturalne, że jest przy mnie.
- Lubisz dostawać prezenty, czy wolisz je dawać innym?
- Wolę być Świętym Mikołajem. A ze mną Święty Mikołaj ma problem, bo generalnie mam wszystko czego zapragnę, a jeśli nie mam, to stać mnie, by sobie to kupić. Nie mam już chyba wielkich potrzeb (śmiech). Ale ciągle mam życzenia pod choinkę. Teraz takie, żeby mieć spokój, być w dobrej kondycji, nie łapać kontuzji i grać dużo minut w nowej drużynie (śmiech).
- Nic nie ugotujesz na święta?
- To zostawiam Ani, która jest mistrzynią kuchni. Ja robię wyśmienite naleśniki, ale przecież nie podam ich na Wigilię.