NBA Marcin Gortat: Jeszcze będę wybitnym zawodnikiem - WYWIAD

2011-01-21 3:00

Polski jedynak w NBA Marcin Gortat (27 l.) rozegrał najlepszy mecz w barwach Phoenix Suns. Zdobył dla Słońc 16 punktów, zaliczył 12 zbiórek i 3 bloki w wygranym 106:98 meczu z najgorszą drużyną NBA Cleveland Cavaliers. To czwarte zwycięstwo z rzędy zespołu Polaka.

- Gram pod dużą presją, wywoływaną głównie przez kibiców i media, które oczekują ode mnie wielkich rzeczy - przyznaje Gortat w rozmowie z "Super Expressem". - Dziennikarze chcą mnie wykreować na gracza zdobywającego po dwadzieścia punktów i po piętnaście zbiórek. Na pewno nadejdzie na to czas, będę jeszcze zawodnikiem wielkiego formatu. Ale wcześniej musi nastąpić kilka zmian nie tylko w moich przygotowaniach, ale i także w grze zespołu. Na razie staram się być w jak najlepszej formie, by wywalczyć miejsce w pierwszej piątce i pomóc drużynie wygrywać coraz więcej meczów.

"Super Express": - Jak ci się pracuje z Alvinem Gentrym, trenerem Suns?

- Dobrze. On przywiązuje wagę do innych rzeczy niż trener Orlando. Mamy trochę więcej swobody, w obronie też musimy czasami improwizować.

Patrz też: Transfery. Adam Kokoszka wypożyczony do Polonii Warszawa

- Jesteś więc zadowolony ze zmiany klubu?

- Tak, jestem nawet szczęśliwy z tego powodu. Chociaż ciągle nie gram tyle minut, ile bym chciał.

- Nie tęsknisz za Magic, swoim dawnym zespołem? Wiedzie mu się lepiej niż Suns...

- Drużyny mi nie brakuje, życzę jej powodzenia. Tęsknię natomiast za swoim domem w Orlando, chciałbym spędzić tam kilka tygodni i trochę odpocząć.

- Gdzie teraz mieszkasz?

- Do końca sezonu wynająłem apartament w Phoenix, bo nie wiem, co się zdarzy, czy nie będzie lokautu w NBA. Potem będę zastanawiał się nad kupnem mieszkania lub domu. Bardzo podoba mi się Arizona, jest tu pięknie. Klimat jest gorętszy niż na Florydzie, ale za to mniej wilgotny.

- Jakie masz relacje z kolegami z drużyny?

- Bardzo dobre. Jest tu wielu młodych zawodników, w moim wieku. Najlepiej dogaduje się z pierwszoroczniakami: Silerem, Dragiciem i Ganim oraz gwiazdą zespołu Stevem Nashem. Mam też dobre relacje z tymi, którzy przeszli ze mną do Suns: Mickaelem Pietrusem i Vince'em Carterem.

- Jaki jest gwiazdor NBA Steve Nash?

- Bardzo cichy. Ale jak już się odezwie, to wszystko, co mówi, zamienia się w złoto. W tym sensie, że zawsze mówi pozytywne rzeczy. Każdemu coś doradzi, to bardzo miły człowiek, z ogromną klasą, do tego bardzo skromny. Nie trenuje już tak dużo jak inni zawodnicy. Oszczędza siły na mecze.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze

Materiał sponsorowany