Porażający bilans. Trzy rzuty z gry i żadnego celnego. Zaledwie dwa zdobyte punkty. Oba z osobistych, na linii których zanotował statystykę jak w ruskiej ruletce - albo się udo, albo się nie udo - 50%. Tylko dwie udane zbiórki. Cztery straty. A wszystko to w 24 minuty. Tak źle Marcin Gortat nie wyglądał jeszcze nigdy. Nawet statystycznie.
Gortat nie zagra w Meczu Gwiazd!
Co gorsza akurat spotkanie z Toronto Raptors było dla niego wyjątkowe. Wszyscy kibice, którzy zjawili się w hali Verizon Arena otrzymali razem z biletem niewielki upominek. Figurkę imitującą postać Marcina Gortata. 19 tys. figurek polskiego centra musiało być dość osobliwym widokiem w momencie, gdy prawdziwy idol publiczności w stolicy miał wręcz niepokonane problemy z piłką, koszem i wszędobylskimi rywalami.
Pozbawieni odpowiedniego wsparcia pod koszem, zawodnicy Wizards długo nie potrafili nawiązać równorzędnej walki z ekipą Toronto Raptors. Tracili nawet do rywali 21 "oczek". W czwartej kwarcie - już bez kaleczącego Gortata - duet John Wall i Paul Pierce doprowadził jednak do wyrównania, ale w dogrywce lepsi okazali się goście z Toronto i wygrali 120:116. "Czarodzieje" nie znaleźli skutecznej metody, by zatrzymać seryjnie trafiających za trzy gości (aż 11 trafionych na 18 prób).
Kolejny mecz Wizards w nocy z 2 na 3 lutego. Rywalem będzie ekipa Charlotte Hornets.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail
![Dla kibiców Legii był jak Prometeusz. Tomasz Arceusz mówi o szansach byłego klubu na tytuł, wskazał piłkarza, który przydałby się w stolicy [ROZMOWA SE]](https://cdn.galleries.smcloud.net/t/galleries/gf-dLqX-QEM7-Bswe_arceusz-300x250.jpg)