"Super Express" odwiedził polskiego koszykarza NBA na Florydzie. Marcin zaprosił nas do swojej ulubionej chińskiej restauracji w centrum Orlando. Dopisuje mu apetyt, zajada kurczaka, ryż, krewetki i warzywa, popija mrożoną herbatą.
Nie musi się martwić o linię. Zapewnia, że klubowy specjalista od żywienia jemu jako jedynemu zawodnikowi nie zaleca stosowania diety.
Po obiedzie wsiada do swojego ulubionego cacka - 500-konnego BMW M5 - i rusza jak z rakiety. Sportowe auto to jego wielka słabość. Pewnego razu na autostradzie wskaźnik prędkości pokazywał mu 320 km/h.
Lubi sobie postrzelać
Drugie hobby Marcina jest nieco mniej znane. Czasem lubi sobie... postrzelać.
- To prawda, chodzę na strzelnicę - przyznaje. - Relaksuje mnie to i polepsza koncentrację. A czy noszę przy sobie pistolet? Następne pytanie proszę...
Kluby najlepszej koszykarskiej ligi zawodowej właśnie rozpoczęły przygotowania do nowego sezonu, który wystartuje 28 października. Gortata i spółkę czeka kilka tygodni ciężkiej pracy nad dojściem do formy w hali RDV Sportsplex w Orlando i seria meczów przedsezonowych.
Opiekuje się nim sławny King Kong
Polak ma nadzieję, że w drugim roku w NBA nie będzie grzał ławy, jak przez większą część poprzedniego sezonu zasadniczego.
- Każdy mój dzień w NBA to walka o pozycję w drużynie - przyznaje nasz środkowy. - Mam nadzieje, że będę grał więcej niż dotychczas.
Na co dzień na treningach pracuje z byłym gwiazdorem NBA Patrickiem Ewingiem. Legendarny "King Kong" opiekuje się środkowymi Orlando.
- To mój wielki idol i wspaniały trener. Każdy z treningów to dla mnie wielka lekcja koszykówki - mówi Marcin z przejęciem.
Chrzest bojowy ma już za sobą. W ubiegłym sezonie koledzy z drużyny zrobili Marcinowi psikusa.
- Przed jednym z meczów jak zwykle wbiegaliśmy na parkiet z tunelu. W pewnym momencie zorientowałem się, że znalazłem się sam na parkiecie. Ja i dwudziestotysięczna publiczność. Zrobiłem się czerwony ze wstydu, ale fani nagrodzili mnie oklaskami - wspomina Marcin.
Największa gwiazda Magic, Dwight Howard, wierzy w Polaka i nie szczędzi mu pochwał.
- Powinniście być z niego dumni. Jeśli Marcin będzie robił tak wielkie postępy jak do tej pory, niedługo zajmie moje miejsce w drużynie - przewiduje złoty medalista olimpijski z Pekinu.