"Lewy" z Turowa to Amerykanin polskiego pochodzenia, który dopiero stara się o obywatelstwo naszego kraju. Twierdzi, że czuje się pół Amerykaninem, pół Polakiem.
- Po polsku potrafię powiedzieć tylko "dzień dobry" - mówi "Super Expressowi" koszykarz Lewandowski. - Rodzice też nie mówią w tym języku. Polakiem był mój pradziadek Michał Lewandowski, który wyemigrował do Ameryki w 1888 roku. Wiedziałem, że moje nazwisko jest w Polsce bardzo popularne. Ale nie spodziewałem się, że tak fajnie jest być Robertem Lewandowskim (śmiech).
Na pytanie: kto jest najlepszym polskim piłkarzem, bez wahania odpowiedział... "Ja".
- Co chwila ktoś mnie porównuje z piłkarzem Lewandowskim. Kiedy ludzie słyszą, jak się nazywam, zwykle robią wielkie oczy i albo się śmieją, albo mi nie dowierzają. Uważam, że to mój duży atut, bo dzięki imieniu i nazwisku łatwiej nawiązuję kontakty - podkreśla.
Odkąd reprezentant Polski odnosi sukcesy w Borussii, Lewandowski koszykarz bardzo mu kibicuje.
- Widziałem kilka jego meczów, jest niesamowity! Jestem dumny, że Robert Lewandowski jest najlepszym strzelcem tak silnej ligi, jak niemiecka. Piłkę oglądam tylko dla niego, bo u nas w Stanach króluje amerykański futbol. Wiem, że teraz może zmienić klub na lepszy. Na jego miejscu poszedłbym do ligi hiszpańskiej albo angielskiej. Jako drugi Robert Lewandowski mogę mu poradzić, by wybrał klub, w którym będzie się rozwijał - zaznacza.
CAŁA TREŚĆ ARTYKUŁU DOSTĘPNA NA SMARTFONACH I TABLETACH