Wyrywają sobie Paulinę

2010-01-08 2:00

Lotos Gdynia, eksportowa drużyna polskiej żeńskiej koszykówki, nie tak dawno jeszcze uczestnik finału Euroligi, rozlatuje się z powodu odejścia przed sezonem tytularnego sponsora - PKO BP i bardzo słabych wyników w europejskich pucharach.

Finansowe kłopoty koszykarskiego mistrza Polski pań sprawiły, że zespół opuszczają najlepsze zawodniczki, m.in. Amerykanki. Niektórych klub jednak nie chce puścić...

Taki los spotkał Paulinę Pawlak (26 l.), rozgrywającą reprezentacji Polski, uznaną niedawno za koszykarskie Odkrycie Roku 2009. Jej cierpliwość w oczekiwaniu na zaległe wypłaty skończyła się na początku roku i koszykarka postanowiła pożegnać się z Lotosem. Zrobiła to zresztą elegancko, z bukietem kwiatów w ręku, bez urazy, chcąc kontynuować karierę w Wiśle Kraków.

- Nie uciekłam z Gdyni, przeciwnie, wiele zawdzięczam temu klubowi i absolutnie nie miałam zamiaru palić za sobą mostów - tłumaczy "Super Expressowi" Pawlak, która jest pewna, że rozwiązując kontrakt, nie naruszyła warunków umowy.

- Złamała prawo - twardo obstaje przy swoim prezes klubu Mieczysław Krawczyk (61 l.), dowodząc, że kontrakt Pawlak z Lotosem jest ważny i nie mogła podpisać umowy z Wisłą. To on jest w posiadaniu tzw. listu czystości. Bez tego dokumentu gra Pauliny w Krakowie jest niemożliwa. - Nie wiem, czemu prezes tak mówi, gdy się żegnaliśmy, nie wyczułam, by chciał mi robić problemy - twierdzi Pawlak.

Nie chce mówić o sumach, jakie winny jest jej klub, ale to niebagatelne kwoty.

- Proszę mi wierzyć, że nie należę do osób, które po jednej spóźnionej wypłacie rezygnują z gry - wyjaśnia zawodniczka. - Mój agent zapewnia, że miałam prawo rozwiązać kontrakt i tego się trzymam.

Najnowsze