Niemal miesiąc po katastrofie helikoptera, w której zginął Kobe Bryant, jego córka Gianna oraz siedem innych osób odbyła się ceremonia pożegnalna byłego koszykarza Los Angeles Lakers. Na smutnym wydarzeniu pojawiło się mnóstwo gwiazd sportu, muzyki, czy show biznesu. Ale najważniejszą osobą była Vanessa Bryant. Żona Kobego i matka Gianny na scenie pojawiła się na samym początku ceremonii.
Przemowę, a w zasadzie list pożegnalny zaczęła go od wspomnień dotyczących Gianny. - Moja córeczko... Gianna zawsze całowała mnie na dzień dobry i na dobranoc. Gdy nie czułam pocałunku rano pisałam do niej smsa "dzisiaj bez pocałunku?". Odpisywała wówczas, że całowała mnie tak, żeby mnie nie obudzić - powiedziała Vanessa ze łzami w oczach.
- Zawsze chciała, żebyśmy mieli uśmiech na ustach. Miała zaraźliwy uśmiech, zawsze mnie wspierała w ciężkich chwilach. Była zawsze pewna siebie, ale nigdy nie była arogancka. Zawsze chętna do pomocy. Była jak jej tatuś. Zawsze doradzała innym. Kiedyś dawała rady nawet drużynie baseballowej, jak atakować. Była energiczna, zawsze w ruchu - wspominała.
- Tęsknie za nią, za jej żartami, uśmiechem, pocałunkami. Gigi była moim słońcem, które wstawało każdego dnia. Zawsze mogłam na nią liczyć. Była kochającą córką i siostrą. Nie będziemy mogli zobaczyć jak uczy się jeździć samochodem, jak idzie do liceum, nie zobaczę jej w sukni ślubnej. Każdego dnia, każdej nocy... kocham Cię Gigi - zakończyła mama Gianny.
Następnie Bryant przeszła do wspomnień o mężu. - Kobe był znany jako świetny koszykarz, zdobywca Oscara, jako Mamba. Dla mnie natomiast był Koko, Bubu... Był dla mnie kochającym mężem i kochającym ojcem naszych dzieci. Był najwspanialszym mężem, jakiego mogłam sobie wyobrazić. Zrobiłby dla mnie wszystko. Ciężko mi sobie wyobrazić, abym mogła trafić na bardziej kochającego mężczyznę niż Kobe - mówiła.
- Mieliśmy nadzieję zestarzeć się jak w filmie. Dwóch niedoskonałych ludzi tworzyło doskonały związek i rodzinę. Rozmawialiśmy jakimi będziemy dziadkami, dla potomków naszych dzieci. Był wspaniałym ojcem. Pomagał mi jak tylko mógł przy naszych kochanych córkach. Śpiewał śmieszne piosenki pod prysznicem, co wywoływało uśmiech u wszystkich w domu. Był MVP dla córek... a może raczej MVD (Most Valuable Dad - najbardziej wartościowy ojciec - przy.red). Zajmij się Gigi w niebie. Spoczywajcie w pokoju i bawcie się tam na górze dobrze. Czekam na kolejne spotkanie. Do zobaczenia - zakończyła Vanessa Bryant.