Gortat spędzając na boisku 40 minut, rzucając 11 punktów, zaliczając 4 przechwyty (najwięcej w zespole) i dodając do tego aż 15 zbiórek. Między innymi dzięki jego znakomitej grze, Orlando awansowało do następnej rundy NBA Playoffs, niespodziewanie łatwo wygrywając na parkiecie 76ers 114:89 (30:19, 32:29, 25:24, 27:17).
Dla Marcina Gortata, a przynajmniej dla jego agenta, ten mecz powinien być wart przynajmniej kilka milionów dodanych do negocjacji o następny kontrakt. Następny rywal - mistrzowie z Bostonu, albo Chicago Bulls.
Dla Marcina Gortat ten mecz był wart przynajmniej kilka milionów, ale jak zawsze prosto z szatni, tak skomentował to, co się działo w Filadelfii:
Gracz spotkania: - Najlepszym zawodnikiem był Rashard Lewis (29 pkt, 7 zbiórek, 5 asyst), którego nikt z drużyny przeciwnej nie potrafił powstrzymać w ataku i zdominował grę pod koszem. Do tego dodał bardzo skuteczną grę w obronie, miał trzy bardzo ważne bloki. Dla mnie ważne było to, że w rotacji obronnej bardzo dobrze się rozumieliśmy, co sprawiało graczom 76ers wiele problemów. Rashard był w tym meczu znakomity.
Jak grałem: Mogę powiedzieć, że fantastycznie? Chyba mogę. Tak przynajmniej uważała większa część kolegów z mojej drużyny, łącznie z trenerem. Do ideału mi oczywiście brakowało, bo na przykład spudłowałem dwa bardzo łatwe rzuty, które powinny wpaść do kosza. Dla mnie bardzo ważne było to, że zaistniałem w tym meczu nie tylko w obronie, ale i w ataku. No i oczywiście, że pomogłem Orlando w odniesieniu tak ważnego zwycięstwa na wyjeździe w playoffs. Myślę, ze zrealizowaliśmy w 100 procentach nasz plan gry przygotowany przez trenera van Gundyâego.
Cytat meczu: Trener van Gundy, kiedy po efektownej akcji Magic zakończonej moim wsadem, krzyknął do mnie: "Marcin, wracaj szybko do obrony i przestań pozować do kamer!"