Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu ponownie nie miał litości dla rosyjskich sportowców. W piątek uznano apelację światowej federacji lekkoatletycznej (IAAF) i zawieszono dwunastu Rosjan. Wszystko za sprawą raportu profesora Richarda McLarena dla Światowej Agencji Antydopingowej, w którym ujawniono aferę dopingową na wielką skalę. Wśród zawieszonych sportowców są miedzy innymi Iwan Uchow, mistrz olimpijski z Londynu w skoku wzwyż, czy Tatjana Firowa.
Na liście znalazło się także nazwisko Tatiany Łysenko. Kulomiotce anulowano wszystkie wyniki od 16 lipca 2012 roku do 2 lipca 2016 roku. To najważniejsza informacja z punktu widzenia polskiego kibica. Dyskwalifikacja Łysenko oznacza, że odebrano jej złoty medal mistrzostw świata w Moskwie. Druga w tym konkursie była Anita Włodarczyk, która zapewne niebawem otrzyma złoto za tę imprezę.
Byłby to taki drugi przypadek z udziałem obu zawodniczek. W sierpniu ubiegłego roku Włodarczyk została oficjalnie ogłoszona złotą medalistką igrzysk olimpijskich w Londynie, po tym jak odebrano go Łysenko. - Jestem bardzo szczęśliwa i czekam na moment kiedy otrzymam medal - mówiła wówczas multimedalistka. Włodarczyk i tym razem nie omieszkała skomentować całej sytuacji. - Z jednej strony szczęśliwa, z drugiej oszukana po raz kolejny przez Rosjankę Tatianę Łysenko - czytamy we wpisie Polki na Twitterze.