Tak wielkiej tragedii na Giewoncie nie było od 1937 roku. Szczyt ten jest narażony na uderzenia piorunów przede wszystkim przez symboliczny krzyż. Metalowa konstrukcja przyciąga wyładowania atmosferyczne. Choć co roku słyszymy o turystach porażonych przez pioruny, to wydarzenia z czwartkowego popołudnia było tragedią na ogromną skalę.
Śmierć poniosły cztery osoby, w tym dwoje dzieci. Do szpitali zgłosiło się aż 157 osób. - Część osób była rażona na pewno bezpośrednio, bo informacje były, że po uderzeniu pioruna ludzie spadali wręcz na stronę południową Giewontu. To rażenie poszło po łańcuchach ubezpieczających wejście na kopułę, uderzając wszystkich po kolei. Wyglądało to dramatycznie - mówił naczelnik TOPR Jan Krzysztof.
Okazuje się, że w pobliżu tragedii była polska lekkoatletka, Joanna Jóźwik. Zawodniczka w ostatnich dniach przebywała w Zakopanem w ramach przygotowań do Mistrzostw Polski w lekkoatletyce. W dzień tragedii Jóźwik wyjeżdżała ze stolicy polskich Tart i uwieczniła potworną burzę na zdjęciu. - Koniec obozu, wyjeżdżamy na Mistrzostwa Polski. Piorun jeden za drugim. Stoimy w korku. Po 20 min jestem zachwycona jak piękny widok mamy za plecami. Robiąc to zdjęcie nie miałam jeszcze świadomości jaka tragedia wydarzyła się tam, na górze... - napisała Jóźwik w opisie zdjęcia.