Dominatorka - tak jednym słowem można opisać ostatnie lata w wykonaniu Anity Włodarczyk. Polska młociarka pokonuje rywalki z gigantyczną przewagą. Nic więc dziwnego, że jest częstym gospodarzem antydopingowych kontroli. Wydawać się może, że w ostatnim czasie kontrolerzy nieco przesadzają z częstotliwością badania lekkoatletki.
W ostatnich trzech miesiącach, Włodarczyk miała już trzy kontrole. Co mówiła o ostatniej wizycie? - Trzy tygodnie nowego roku, dwie kontrole antydopingowe. Czekam z niecierpliwością na kolejne naloty - napisała na swoim Instagramie. Anita żartowała, że kontrolerzy nie mogą się z nią rozstać od dziesięciu lat.
Tym razem Polka została złapana podczas jedzenia śniadania. Gościom z IAAF kawa miała smakować, ale młociarce i rekordzistce świata nie udało się przygotować kontrolerom więcej owsianki. - 7:01. To już zaczyna się robić nudne - brzmiał opis kolejnej fotografii z kontroli.
Co najważniejsze, w organizmie Polki nic nie wykryto. Włodarczyk oznaczyła zdjęcie hasztagami kontrola dopingowa, czysta czy fair-play. - Prawdziwa Mistrzyni - kontrole antydopingowe nie są jej straszne, i nic nie znajdą, dlaczego? Bo to Ciężka praca, słowiańskie geny i żadnego "trądziku" nie ma - napisała jedna z fanek. Anita rozpoczęła przygotowania do zbliżających się wielkimi krokami mistrzostw świata w Katarze i obecnie przebywa na zgrupowaniu w Kalifornii.
Polecany artykuł: