Polscy fani lekkiej atletyki doskonale wiedzą, że zdrowa Anita Włodarczyk nie ma w rzucie młotem żadnych przeciwników. Dwukrotna mistrzyni Igrzysk Olimpijskich deklasuje rywalki, zgarniając złoto za złotem. Trudno się więc dziwić, że jest też specjalnie nadzorowana przez kontrole antydopingowe.
Jak sama przyznała na Instagramie, po trzech tygodniach nowego roku ma za sobą już dwa testy. Liczba materiałów do badań, którą musi oddawać za każdym razem Włodarczyk robi naprawdę duże wrażenie. Lekkoatletka zapytana o to, ile potrafi być takich testów w roku mówi, że różnie. - Mogą być 4, może być 30 - napisała w komentarzu.
Polka podchodzi do tego jednak zupełnie spokojnie i z przymrużeniem oka. Oprócz "czekania na kolejne naloty", Anita żartowała, że kontrolerzy nie mogą się z nią rozstać od dziesięciu lat. To odpowiedź na wpis polskiej zawodniczki UFC, Joanny Jędrzejczyk, który post na Instagramie skomentowała wymownym "znowu".
Polka przebywa na zgrupowaniu w Republice Południowej Afryki, gdzie przygotowuje się do zbliżającego sezonu lekkoatletycznego. Jego zwieńczeniem będą odbywające się na przełomie września i października mistrzostwa świata w Katarze. Cel przed Włodarczyk jest raczej jasny - obrona mistrzowskiego tytułu z Londynu z 2017 roku.