To brzmi jak bajka, ale ta historia jest prawdziwa. Kownacki sporo podróżuje po Stanach Zjednoczonych i często spotyka się z kibicami, ale wizyty z Polonią w Connecticut w listopadzie ubiegłego roku prawdopodobnie nie zapomni do końca życia. To właśnie tam od jednego z kibiców dowiedział się, że powstaje książka o dziejach rodziny Kownackich, a autorem jest... brat dziadka pięściarza, Ireneusz Kownacki. - Dowiedziałem się, że moi przodkowie w czasach średniowiecza brali udział w wojnach. Byli rycerzami, walczyli m.in. pod Gunwaldem w 1410 roku. Można powiedzieć, że poszedłem w ich ślady, bo ja też walczę, tylko że w ringu - uśmiecha się Kownacki w rozmowie z "Super Expressem". Książka Ireneusza Kownackiego będzie nosiła tytuł "Moja tożsamość ród Kownatów-Kownackich". - Czekam z niecierpliwością, kiedy będę mógł przeczytać to dzieło. Nigdy nie zapomnę o swoich korzeniach i zawsze będę dumny z tego, że jestem Polakiem - podkreśla "Babyface".
W weekend czeka go trudna przeprawa, bo choć jego rywal przeszedł na zawodowstwo dopiero w wieku 30 lat, szybko piął się w górę i dostąpił nawet zaszczytu walki o mistrzostwo świata WBC z Deontayem Wilderem w 2017 roku (przegrał przez t.k.o. w 5. rundzie). - Tak, jak każdego z moich przeciwników, darzę Adama wielkim szacunkiem. Nie będę go obrażał, brudna gadka to nie mój styl. Chcę wygrać i wrócić do gry o mistrzostwo w wadze ciężkiej. Liczę na jeszcze jedną szansę - powiedział "Super Expressowi" Washington.
Kownacki zachowuje jednak spokój: - Mam walkę we krwi, dlatego wierzę, że pokonam Washingtona! - zapowiada "Babyface".