Rywalizacja pięcioboistek w Stambule rozpoczęła się od prowadzenia Adrianny Sułek i Belgijki Noor Vidts, które uzyskały najlepsze rezultaty w biegu na 60 m przez płotki – 8,21 s (dla Polki był to rekord życiowy). W kolejnej konkurencji Ada skoczyła wzwyż 1,89 m wyrównując rekord życiowy w hali i już do końca rywalizacji wyszła przed rywalkę, z którą przegrała rok temu walkę o złoto w halowych MŚ w Belgradzie. Na prowadzenie wyszła jednak mistrzyni olimpijska, ciemnoskóra Belgijka Nafissatou Thiam.
W trzeciej konkurencji, pchnięciu kula, która jest specjalnością Thiam, Belgijka odjechała Polce na 144 pkt, chociaż nasza zawodniczka i tutaj wyrównała halowy rekord życiowy wynikiem 13,89 m. W czwartej odsłonie – skoku w dal – Sułek pobiła rekord życiowy wynikiem 6,62, ale odrobiła tylko kilka punktów do Thiam, która lądowała w piaskownicy 3 centymetry bliżej.
W kończącym zmagania biegu na 800 metrów Sułek ruszyła „z kopyta” zdobywając dużą przewagę nad całą stawkę rywalek. Mijała metę, gdy rywalki nie wbiegły jeszcze na ostatnia prostą. Nafissatou Thiam straciła do niej ok. 6,5 sekundy i 93 pkt. Obie uzyskały rezultaty lepsze od rekordu świata w pięcioboju! Od roku 2012 należał on do Ukrainki Natalii Dobrynskiej i wynosił 5013 pkt. Teraz rekordzistką świata jest Thiam - 5055 pkt, zaś Ada wynikiem 5014 pkt po raz trzeci została halową rekordzistką Polski.
Wicemistrzyni Europy uznała swój wynik za… porażkę. To już trzeci w ciągu 12 miesięcy jej srebrny medal (poprzednio w halowych MŚ i letnich ME 2022). W Stambule chciała pobić rekord świata i zdobyć złoty medal. Udało się to pierwsze - przez kilka sekund odkąd minęła metę 800 metrów, a zanim przecięła ją Belgijka.
Ale już w sierpniowych mistrzostwach świata w Budapeszcie kolejność na podium w siedmioboju może być odmienna.
