Prowadzi Rosjanka Czyczerowa (203 cm) przed Hiszpanką Beitią i Rosjanką Kuczyną (po 200 cm). Lićwinko stać na tak dobre skoki.
Kamila Lićwinko celuje w medal MŚ
- Jeszcze nie oddałam najlepszego w tym sezonie, bo nie pobiłam rekordu życiowego na powietrzu - mówi "Super Expressowi" lekkoatletka Podlasia Białystok. - Mam nadzieję, że uda mi się to wkrótce. Poziom mojej konkurencji jest wysoki i wyrównany. Kilka lat temu wszystkim odskakiwała Chorwatka Blanka Vlasić. Teraz żadna dziewczyna nie dominuje.
Od trzech lat pracuje pod okiem trenera i męża w jednym - Michała Lićwinki, byłego kulomiota. Pobrali się 2 lata temu. W tym czasie weszła do światowej czołówki, pobiła rekordy Polski (202 cm w hali i 199 cm na stadionie) i została halową mistrzynią świata 2014.
- Cały czas robię postępy - zapewnia. - Moje skakanie zmieniło się. Choćby rozbieg, który stał się stabilny i wydłużył się. Czuję też zmiany w sylwetce. Mięśni przybywa - uśmiecha się
Zmieniło się też jej podejście do startów, chociaż tutaj zasługę przypisuje komuś innemu.
- Zdecydowanie widzę postępy w przygotowaniu mentalnym, jestem bardziej pewna siebie. Bardzo dużo pomógł mi profesor Jan Blecharz, z którym pracuję od końca 2013 roku - zdradza.
Wcześniej Blecharz pomagał takim gwiazdom jak Adam Małysz czy Renata Mauer.
- Wiem, po co jadę do Pekinu. Chciałabym tam pobić rekord życiowy - deklaruje Lićwinko.
W Pekinie przyjdzie jej zapewne startować w upale. Przed startem aklimatyzuje się w Yamagacie w Japonii, dokąd przed MŚ udała się większość polskiej reprezentacji. Tam akurat często pada.
- Na aklimatyzację zdecydowałam się głównie po to, by uniknąć niespodzianek po zmianie strefy geograficznej. Takich jak zatrucie, które zdarzyło mi się w kwietniu podczas obozu w Kalifornii. A upał podczas startu zupełnie mi nie przeszkadza. Nawet lubię jak jest gorąco, bo nie trzeba się dodatkowo rozgrzewać. Dwa miesiące temu w upale skoczyłam w Rosji 197 cm. Wiem, na ile mnie stać - kończy.