Polak swój najlepszy wynik osiągnął w trzeciej próbie. 17 metrów i 16 centymetrów oznaczało, że nasz zawodnik o siedem centymetrów poprawił rekord życiowy ustanowiony cztery lata wcześniej. Był w tym momencie drugi, a do Hessa brakowało mu już tylko czterech centymetrów. To była absolutna niespodzianka. Przed zawodami w sukces wierzył chyba tylko on sam. - Jestem w dobrej formie, chciałbym to wreszcie pokazać - wspominał. I chociaż kolejne próby syna legendarnego Zdzisława Hoffmanna - mistrza świata w trójskoku z Helsinek z 1983 roku - nie były już tak udane, po srebro sięgnął pewnie. Trzeci na finiszu zmagań, Brytyjczyk Julian Reid, stracił do 27-letniego lekkoatlety aż 40 centymetrów. To był zresztą wieczór pełen niespodzianek. Benjamin Campaore, obrońca tytułu, zajął dopiero dwunastą lokatę.
Hoffmann wypełnił też minimum olimpijskie. W Rio de Janeiro faworytem nie będzie, ale jeśli zdrowie pozwoli, być może pobije rekord Polski ustanowiony... przez jego ojca. Na razie brakuje mu do niego 37 centymetrów.
Skok na medal Karola Hoffmanna. Mamy srebro dla Polaka. Gratulujemy! https://t.co/ZpPJUwvyj3
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) 9 lipca 2016