Justyna Święty-Ersetic, lekkoatletyka

i

Autor: Cyfra Sport Justyna Święty-Ersetic

ME w lekkoatletyce 2018. Justyna Święty-Ersetic: Kiedy zobaczyłam rodzinę, dostałam paraliżu

2018-08-12 12:33

Dokonała rzeczy niesamowitej. Najpierw zdobyła indywidualne złoto (400 m), a potem poprowadziła sztafetę 4x400 m po kolejne. Justyna Święty-Ersetic (26 l.) pokazała wielką klasę. - Nie wiedziałam, że wygrałam bieg indywidualny. Byłam w szoku, patrzyłam na tablicę i kiedy zobaczyłam jedynkę przy moim nazwisku, poczułam wielką ulgę – powiedziała sprinterka.

"Super Express": - Zacznijmy od sztafety. Jak wy tego dokonałyście?!
- Sama nie wiem (śmiech). Powtarzałam, że naszym celem są dwa złota na mistrzostwach Europy w Berlinie. Jak widać udało się. Wiedziałam, że jak nie dzisiaj, to być może już nigdy. Walczyłam do ostatnich centymetrów. Powiedziałam dziewczynom, że choćbym miała się wywrócić na mecie, to będę walczyła do końca.

- Jak spędziłaś czas pomiędzy biegiem indywidualnym a sztafetą?
- Zleciało mi bardzo szybko. Tylko zawieźli mnie z Igą Baumgart meleksem na stadion rozgrzewkowy. W przeciągu 90 minut zrobiłam może ze trzy szybsze rytmy. A tak to leżałam i się regenerowałam. Jak zakończył się bieg indywidualny wiedziałam, że muszę szybko się ulotnić ze stadionu. Wiedziałam, że ten bieg w sztafecie będzie bardzo trudny. Jestem strasznie zmęczona i bardzo szczęśliwa. Te dwa złote medale dadzą mi kopa do jeszcze cięższej pracy. Powiedziałam trenerowi przed sztafetą, że jeśli ją przebiegnę, to już nigdy nie będę marudziła mu na treningach. Nawet jeśli każe mi pobiec jakiś ciężki odcinek (śmiech).

- Mówiłaś po biegu indywidualnym, że jesteś tak zmęczona, że możesz nie dać rady pobiec w sztafecie.
- Ale zrobiłam to siłą woli. Czułam się dobrze, dolegliwości minęły, a ja myślałam tylko o sztafecie. Trener powtarzał, że dam radę. Puściłam Francuzkę przed sobą, bo wiedziałam, że będzie mi łatwiej biec. Potem ją wyprzedziłam i dowiozłam złoto dla Polski. Super!

- Twój mąż szalał ze szczęścia na trybunach.
- Mąż przeżywa ze mną każdy bieg. Ale nie tylko on, byli ze mną także moi rodzice, brat z narzeczoną. Jak wychodziłam na bieg indywidualny, zobaczyłam całą moją rodzinę. Aż łzy zakręciły mi się w oczach. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje, dostałam jakiegoś paraliżu. Miałam świadomość, że nieważne co się stanie, dla nich i tak jestem najlepsza. To dało mi ogromnego kopa. Zaraz po biegu ruszyłam do nich. Cieszę się, że przyjechali. Boże, zaraz się popłaczę…

Justyna Święty-Ersetic, lekkoatletyka

i

Autor: Cyfra Sport Justyna Święty-Ersetic cieszy się ze złotego medalu.

- Czy widzisz szanse, żeby w świecie rywalizować indywidualnie o medale?
- Jak pokazałam, należę już do tej światowej czołówki. Kto wie, może za rok powalczę w mistrzostwach świata o medal dla Polski. Jeszcze bardzo dużo pracy przede mną. Jednak widzę ten progres. Kiedyś biegałam 400 metrów w 52 sekundy i wydawało mi się, że nic nie dam rady z tego urwać. A jednak! Z roku na rok się poprawiam i może kiedyś uda mi się połamać granicę 50 sekund.

- Jesteś szczęściarą, że masz takie koleżanki?
- Bez nich bym nic nie osiągnęła. Dajemy z siebie 120 procent w tej sztafecie. Tworzymy rewelacyjny team, lubimy spędzać ze sobą czas.

- Poza bieżnią też jesteś liderką tej drużyny?
- Nie. Trener jednak zawsze powtarza mi, żebym pilnowała koleżanek. Wie, że zawsze dobrze radzę sobie ze stresem. Staram się wesprzeć dziewczyny.

Najnowsze