Złoty medal olimpijski Dawida Tomali był prawdziwym zaskoczeniem dla dziennikarzy i fanów. Nikt nie spodziewał się medalu w chodzie na 50 km, a Tomala nie dość, że sięgnął po złoto, to zrobił to z dużą przewagą nad resztą stawki. Sukces ten zmienił życie Tomali, ale z pewnością nie chce on żeby był to jedyny medal olimpijski w jego dorobku. Na igrzyskach w Paryżu, gdzie rywalizacja zostanie skrócona do 35 km, Tomala chce walczyć o najwyższe cele. Niestety, problemy ze zdrowiem sprawiły, że 33-latek nie może trenować na pełnych obrotach, a do tego doszły poważne problemy mentalne.
Tomala walczy z depresją. Załamał się po chorobie
W rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Dawid Tomala wyznał, że w ostatnim czasie czuł się fatalnie. – Ostatnie miesiące były bardzo trudne. W najgorszym momencie potrafiłem przeleżeć cały dzień w łóżku. Z jednej strony czułem, że czas ucieka, a jednocześnie nie miałem siły, żeby się ruszyć, przygotować śniadanie czy pójść do łazienki. Najprostsze czynności sprawiały mi kłopot, a do tego miałem problemy z koncentracją. Sporo rzeczy zawaliłem, także jeśli chodzi o współpracę z moimi partnerami, gdy nie za często pojawiałem się w social mediach – wyjawił Tomala.
Mistrzo olimpijski z Tokio opisał, jak kolejne problemy złożyły się na stan, w jakim obecnie się znajduje – Do tego wszystkiego doszedł koronawirus. Załamałem się tym, co usłyszałem od lekarza. Przy nowej mutacji wirusa, organizm może być osłabiony nawet do trzech miesięcy po przebytej chorobie. Już wcześniej miałem COVID-19, ale to były tylko dwa dni wyjęte z życia, z gorączką powyżej 38 stopni, a później wszystko wróciło do normy. Tutaj niektórzy zawodnicy mówią, że normalnie poczuli się dopiero po pół roku. A przecież teraz ruszają najważniejsze zawody – mówi Tomala w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.
– Byłem tak załamany, że aż trudno to opisać, ale sporo rozmawiałem z psychologami. Usłyszałem, że warto powalczyć, także z samym sobą, spróbować, a w razie czego wycofać można się w każdym momencie. Podejmuję się tego. Choć odczuwam niechęć do treningów, wszystko jest bardziej na siłę niż dla przyjemności – dodaje. Jak sam przyznał, konsultuje się z psychologami i ostatecznie okazało się, że leczenie farmakologiczne nie jest konieczne. Na szczęście, Tomala czuje się nieco lepiej. – W szkolnej skali (oceniam swój stan - przyp. red.) na trójkę z minusem, ale wcześniej dałbym ocenę niedostateczną. Proszę mi wierzyć, że nic mi nie przynosiło radości. Podczas, gdy wcześniej cieszyłem się nawet z małych rzeczy – mówi.