Na paralekkoatletyczne mistrzostwa Europy w Berlinie Polacy jechali w roli faworytów. Chcieli walczyć o zwycięstwo w klasyfikacji medalowej i celowali w zdobycie 50 "krążków". I choć wydawało się, że to ogromne wyzwanie, to ci spełnili oczekiwania. I to z nawiązką! Podczas siedmiu dni imprezy biało-czerwoni aż 26 razy mogli słuchać Mazurka Dąbrowskiego. Tym samym pobili rekord sprzed dwóch lat z Grosseto, kiedy to wywalczyli 22 złota.
Łącznie zdobyli aż 61 medali. Wygrali klasyfikację medalowo z dużą przewagą nad resztą stawki i zapisali się w historii.
Nic więc dziwnego, że do kraju wracali z tarczą. Informacja o ich niesamowitym wyczynie błyskawicznie obiegła cały świat, a w Polsce witano ich jak bohaterów. Medalistom z Berlina gratulował m.in. Witold Bańka, minister sportu, który był dumny z występu biało-czerwonych.
Jak widać na powyższym zdjęciu Polacy zdobyli aż jedenaście medali więcej niż reprezentacja Wielkiej Brytanii, która w klasyfikacji zajęła drugie miejsce. Mieliśmy jednocześnie 6 złotych "krążków" więcej od nich.