Biało-czerwoni, jak opisuje Fajdek, w doskonałych humorach wybrali się na bankiet. Do bawiących się w restauracji Polaków dotarła wiadomość, że przed nią ich koleżanka jest chamsko zaczepiana przez imigrantów.
– Całą reprezentacją ruszyliśmy na pomoc. Napastnicy nie zamierzali odpuszczać i po potyczce słownej doszło do potyczki fizycznej. W trakcie tego zamieszania wpadłem w zasadzkę i kilku agresorów zaczęło się nade mną pastwić – opisuje Fajdek.
W trakcie zamieszania jeden z napastników skoczył polskiemu mistrzowi w rzucie młotem prosto w kolano. To był cios, który miał całkowicie unieruchomić Fajdka i mógł zakończyć jego karierę.
– Kolano się wygięło, poczułem straszny ból. Z pomocą kolegów wróciłem jakoś do hotelu, ale była to naprawdę droga przez mękę. I fizyczna, bo noga bolała i puchła w oczach, i psychiczna. Zrozumiałem, że oto ja, dziecko szczęścia, nagle mogę stracić wszystko – wspomina Fajdek.
Gdy Polacy dotarli do hotelu, cały sztab został poderwany na nogi. Fizjoterapeuta i szef ekipy nie potrafili ukryć przerażenia. Ten drugi, Lech Leszczyński (57 l.), miał jedno zadanie – uspokoić mistrza.
– Ja byłem pewien, że Paweł już nigdy nie rzuci młotem. Stałem i patrzyłem na niego myśląc: Ale żeś chłopie sobie zniszczył przyszłość – dodaje Leszczyński.
Dzień później – wielkie zaskoczenie. Kolano Fajdka było już niemal proste, obrzęk znacznie mniejszy. Lekarze i fizjoterapeuci nie mogli uwierzyć, ale z każdą godziną było lepiej. Trzy dni później Fajdek wygrał mocno obsadzony mityng w Ostrawie, a w tym sezonie zwyciężył jeszcze w mistrzostwach świata i na uniwersjadzie.